wtorek, 23 września 2014

Go, go, go!

Dwa dni mamy za sobą, jeszcze trzy!
Dzisiaj piękna kartkóweczka z biologii, jutro angielski. Dowiemy się jakie oceny wpadły z matmy, może nie będzie tak źle. Teraz tylko trzeba wytrzymać najbliższe kilka dni i weekend. Jest lepiej, pewne aspekty się poprawiły, aczkolwiek dwa sny pod rząd o tej samej, ważnej dla mnie osobie, z którą nie mam kontaktu troszkę się odbiły na mojej psychice. W dodatku trafny komentarz brata, zabijcie mnie.
Moje rozmowy z ludźmi nabierają nowe poziomy i znaczenia. Wchodzę na coraz głębsze wody umysłu i warstwy psychiki. Zaczynam przerażać sama siebie.
Jestem z siebie dumna, potrafiłam zmusić się do nauki, w ciągu całego dnia zjeść tyle co w szkole i jabłko wieczorem oraz pomogłam komuś w trudnej sytuacji. Powoli dostrzegam w sobie minimalną użyteczność.
Biegniemy do celu! Bo przecież najważniejsze jest podjęcie się próby zwycięstwa, potem już jest coraz łatwiej. Nie zawsze jest jednak prosto, często trzeba pokonać liczne przeszkody, aby dotrzeć do swoich pragnień, ale uczucie, gdy osiągnie się cel jest cudowne! Mam przynajmniej taką nadzieję, bo póki co jestem w fazie startu.
Krótko, ale nie mam dzisiaj weny, wybaczcie.
Byle do piątku, trzymajcie się!
/Baśka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz