Za otoczką
delikatnych jak skrzydła motyla powiek
kryje się
słodki, lecz wrażliwy człowiek.
Mała,
przestraszona światem osóbka,
miejsca
swojego na Ziemi szuka
kryjąc swój
lęk za uśmiechu bramą.
Łzy swe
ociera za odbiciem szklanym,
krople
spływają jak deszczu padanie,
gdy
aniołowie płaczem ślą litanię.
Lekkim, lecz
pewnym krokiem idzie przez świat cały,
ze
wszystkiego co miała diabły ją okradły.
Lecz idzie,
czuje, nienawidzi i kocha,
bo z tego co
w sercu nie mogli jej okraść.
Smutek w
niej gości i rozpacz panuje,
szczęścia i
radości już nigdy nie poczuje.
Pusto w
duszy, lecz łkanie słychać z daleka.
Ktoś zabrał
jej maskę, twarz łzami ocieka.