niedziela, 29 listopada 2015

Andrzejki i uwolnienie się z klatki dorosłości.

Jak wszyscy wiemy kończy się listopad, a z dniem jutrzejszym nastąpią lubiane przez (chyba) wszystkich Andrzejki! Możemy sobie powróżyć, poznać swoją przyszłość, dowiedzieć się czegoś ciekawego o sobie. Osobiście nie praktykuję zwyczaju wróżenia w dniu Andrzejek, gdyż kompletnie nie mam na to czasu. Jednak jeśli znajdziecie chwilę to chyba warto zabawić się w poznawanie przyszłości. Możecie mi powiedzieć, że to jest dziecinne i nie dla Was, okej, rozumiem. Ale czy zawsze musimy być przerażająco poważni i dorośli? Życie polega na odnalezieniu złotego środka i zachowaniu w sobie przynajmniej cząstki dziecięcej duszy. Poczujmy w sobie swobodę, nie zamykajmy się w ciasnych klatkach "dorosłości", która dusi nas i przytłacza. Każdy z nas ma prawo być taki, jaki chce i nikt nie może nam tego zabronić. Pamiętajcie kochani, że jeśli komuś nie podoba się to jacy jesteście, to nie warto tracić czasu i energii na kontakty z takim człowiekiem. Każdy z nas jest inny, ale wszyscy razem tworzymy społeczność, która powinna się szanować, kochać i wspierać, nie krytykować. Naszym zadaniem jest akceptowanie bliźniego i pomaganie mu w drodze do szczęścia. Na pewno każdy z Was przynajmniej raz natknął się na słowa "umiesz liczyć, licz na siebie", "nie ufaj nikomu oprócz samego siebie" lub podobne. Osobiście uważam, że obecnie te dwie porady są jak najbardziej przydatne w naszym życiu. Ludzie bardzo często czekają tylko na nasz błąd, potknięcie, aby to wykorzystać. Nie powinno tak być! Budujmy społeczność, która będzie się kochała i wspierała, a nie wypatrywała błędów w drugim człowieku. Są ludzie, którzy stracili całkowicie wiarę w to, że gdzieś istnieje ktoś to jest w stanie tę osobę pokochać, pomóc jej. Wielu z nas nie wierzy, że może komukolwiek zaufać. Pokażmy każdemu żyjącemu człowiekowi, że nie wszyscy są potworami, a wręcz przeciwnie - część z nas ma ogromne serca, które swoim ciepłem są w stanie ogrzać także bliźnich. Jeśli sami nie postaramy się o zmianę świata, on sam się nie zmieni. Przyszłość należy do NAS i to MY ją kształtujemy, więc do dzieła! Roznośmy radość i uśmiech, pokazujmy, że da się żyć w zgodzie i harmonii z otoczeniem. Uczmy dzieci szacunku i miłości, uczmy samych siebie jak patrzeć na świat, postrzegajmy innych jako równych sobie. Powoli będziemy wchodzić w miesiąc grudzień, zbliżają się święta. Osobiście nienawidzę ich, gdyż wszyscy nagle są sztucznie mili, ugh. Kochani nie pozwólmy, aby nasze serca stawały się otwarte na ludzi jedynie podczas świąt, niech będą one dostępne przez cały rok! :) Życzę Wam oczywiście wspaniałego grudnia, spędzonego w towarzystwie uśmiechu i poczucia szczęścia. :) Pamiętajcie, że rzeczywistość jest taka jaką sami ją ukształtujemy, więc do dzieła! Uśmiech na twarze, swoboda ducha, odrobina szaleństwa i lecimy w wir życia! :)
Przy okazji przepraszam Was bardzo za moją dość długą nieobecność, ale brak czasu daje się we znaki. Od tygodnia co prawda siedzę w domu, gdyż jestem chora, lecz nie byłam w stanie wydobyć z siebie nawet kilku słów, aby je tutaj napisać. Gdy przyjdzie czas, że będę miała troszkę więcej luzu to nadrobię brak aktywności, obiecuję. :)
Trzymajcie się cieplutko kochani! ♥

sobota, 7 listopada 2015

Pięć sposobów na... - schudnięcie bez większych poświęceń.

Witajcie! Dziś przedstawię Wam pierwszy post z nowej serii na moim blogu. Będzie się ona pojawiała średnio raz na dwa tygodnie, dla urozmaicenia bloga. :) Będzie ona nosiła nazwę "Pięć sposobów na...". Dzisiaj chciałabym Wam pokazać bardzo łatwych pięć sposobów na schudnięcie bez większych poświęceń. ;) Mam nadzieję, że pomogą Wam one w osiągnięciu niższej wagi. Są to dość małe zmiany w sposobie żywienia, więc nie zauważycie większego głodu, zmęczenia czy braku cukru w diecie. Przejdźmy do konkretów! :)

#1
Zmiana mleka. Jeśli pijesz go dość sporo, lub nawet dodajesz do kawy, zmniejszenie ilości tłuszczu w nim zawartego da efekty. Wystarczy zacząć kupować mleko o zawartości tłuszczu 1,5% zamiast np. 3,2%, a zaowocuje to. :) Początkowo możecie odczuwać lekką różnicę w smaku, lecz szybko się przyzwyczaicie, a uwierzcie, że warto! :)

#2
Zero cukru w kawie, czy herbacie. Wiele osób lubi słodzić te napoje nawet dwoma łyżeczkami cukru. Jest to duża ilość, a nie potrzebna. Na pewno trudno Wam będzie odstawić cukierniczkę podczas robienia kawy, czy herbaty, ale warto. Pijąc powiedzmy jedną kawę i jedną herbatę dziennie dostarczamy organizmowi dawkę cukru, która może być przecież ograniczona do połowy, lub nawet do zera. Nikt nie każe od razu odstawiać cukru, wiem, że jest to trudne. Lecz stopniowo ograniczając go podczas picia ciepłych napojów możemy pomóc sobie schudnąć. ;)

#3
Szklanka wody z cytryną co rano. Przyspiesza ona metabolizm podczas całego dnia i dodaje energii. Jeśli nie lubisz cytryny, spróbuj włożyć malutki jej plasterek do wody, a nawet jej nie poczujesz. Możesz również wycisnąć odrobinę soku z cytryny do wody, zamiast plasterka, tutaj mamy wybór. :)

#4
Jedz na mniejszym talerzu. Podczas gdy napełnisz cały talerz będziesz się czuć jakbyś wzięła dużo, podczas gdy ta sama ilość jedzenia zajmie mniej więcej dwie trzecie dużego talerza i będzie Ci się wydawało, że to mało. Jedząc na mniejszych rozmiarów talerzach równocześnie nakładamy mniej jedzenia, gdyż nie chcemy zapełniać go całego. Prowadzi to do tego, że obiad zjadamy mniejszy, nie przesycamy organizmu i nie czujemy się ciężko. :)

#5
Jeśli masz ochotę na coś słodkiego, ale ogranicza Cię dieta, nie przejmuj się tym. Chęć na słodycze będzie wzrastała z każdą godziną, aż w końcu prawdopodobnie się przełamiesz i zjesz to, na co masz ochotę pod wieczór. O tej porze organizm inaczej wchłania kalorie niż za dnia, więc proponuję odstąpić od diety w momencie, gdy pojawia się tak zwany smak na słodycze, a nie pod wieczór kiedy ochota jest o wiele większa, głód także i zamiast zjeść batonika, zjadamy ich 3, a organizm wchłania to bardziej niż powinien. Chyba, że naszła Was ochota wieczorem, wtedy lepiej poczekać do rana. Pamiętajcie, że malutkie odejście od diety Wam nie zaszkodzi, pod warunkiem, że nie zdarza się zbyt często! :)

poniedziałek, 2 listopada 2015

#TOP5 October.

Witajcie! Dopadła mnie niestety lekka choroba, a że nie mam co robić to pomyślałam o napisaniu kilka słów na blogu. Gorzej, że nie niezbyt wiedziałam co chcę Wam dziś przekazać, więc postanowiłam przedstawić #TOP5 z października. Początkowo nie zamierzałam pisać tego typu postów, gdyż znajdziecie je na większości blogów, a nie lubię kopiowania jednego schematu wszędzie gdzie się da, jednak przełamałam się i od teraz takie posty będą się pojawiały w każdym miesiącu. Co o tym myślicie? Zaczynamy!

Pozycja numer jeden:
Pomadki ochronne do ust. Jest jesień, coraz zimniej, a nasze usta zaczynają się robić suche i spierzchnięte. Co na to poradzić? Oczywiście używać pomadki ochronnej. Są one tanie, łatwo dostępne oraz wygodne w noszeniu, gdyż mieszczą się do kieszeni. Możemy ich użyć w każdej chwili, w różnej wielkości, zapachu, czy "smaku". Wybór jest ogromny, wydatek niski, a nasze usta chronione od zimna! :)

Pozycja numer dwa:
Herbata z miodem. Jest smaczna, szybka w przygotowaniu, a również ma właściwości lecznicze, jeśli chodzi o gardło. Łagodzi jego ból i pozwala odczuć ulgę. Nie wymaga pójścia do apteki ani wydawania pieniędzy. Oczywiście pod warunkiem, że mamy w domu miód. Jeśli nie, wystarczy kupić jeden słoik, a będzie on służył długo. W każdej chwili będziemy mogli podleczyć nasze bolące gardło. Gorąco polecam! :)

Pozycja numer trzy:
Krem do twarzy od Lirene. Jest to krem BB Youngy 20. Ma on w sobie bambusa, który działa relaksacyjnie na naszą skórę. Krem może być używany jako podkład, co jest wspaniałym rozwiązaniem dla osób, które nie lubią używać fluidów, pudrów etc. lub mają wrażliwą skórę. Krem idealnie pokrywa niedoskonałości, nadaje skórze piękny kolor oraz ją nawilża. Jak dla mnie cudo! :)

Pozycja numer cztery:
Klasyczne czarne szpilki. Rozpoczął się sezon na półmetki, niedługo rozpoczną się święta, a co za tym idzie także karnawał. Wiele z nas kupuje nowe sukienki, stroi się i wymyśla jak najpiękniejsze stylizacje. Pojawiają się problemy z doborem butów do sukienki, lub innego rodzaju ubrań. Świetnym rozwiązaniem są klasyczne, czarne szpilki, które pasują do każdego rodzaju eleganckich ciuchów. Będą wyglądały świetnie do wszystkich kolorów. Wydajemy na nie średnio około 50zł, a służą one wielokrotnie i sprawdzają się wspaniale. Nie musimy kupować za każdym razem nowych butów, żeby pasowały do najnowszej sukienki. :)

Pozycja numer pięć:
Kominy. Chyba nie trzeba dużo tłumaczyć. Na obecną pogodę są idealne. Ciepłe, stylowe i mięciutkie. Pasują praktycznie do wszystkiego. Wybór jest ogromny, a jeśli ma się zdolności to można sobie taki komin zrobić samodzielnie. W razie wiatru komin można naciągnąć na głowę i ochrania on wtedy od pogody zarówno szyję jak i głowę. Coś wspaniałego! W odpowiednim połączeniu z wierzchnimi ubraniami dodają one elegancji i szyku. :)


Na dzisiaj to tyle, mam nadzieję, że moje #TOP5 się Wam spodobało. :) Życzę miłego dnia oraz całego tygodnia, rozpocznijmy listopad z uśmiechem! :) Mimo, że pierwsze dwa dni tego miesiąca poświęcone są zmarłym, co raczej nie nastraja optymistycznie. Pamiętajmy o swoich bliskich dając im swój uśmiech. :)

poniedziałek, 26 października 2015

First DIY

Witajcie, jak minął ostatni tydzień?
Mój był pełen wrażeń, pozytywnych i negatywnych momentów ale dzisiaj nie o tym. W końcu znalazłam chwilę czasu na zrobienie wspomnianych ostatnio różyczek z liści i oto efekty:
Zdjęcie co prawda nie jest cudownej jakości, za co przepraszam, ale jednak jest. ;)
Róże wsadziłam do niewielkiego okrągłego wazonu i popryskałam perfumą. Polecam je także popsikać lakierem do włosów, aby były sztywniejsze. Zrobienie takich kwiatów nie jest trudne. Wystarczy zwinąć jeden z liści w rulonik, a następnie dołączać do niego resztę liści, które należy zwinąć coś jakby w harmonijkę. Później wystarczy je tylko związać wstążką, lub nitką i wstawić do wazonu. W okrągłym to wygląda najlepiej, jednak możecie użyć każdego innego. ;) Osobiście uwielbiam mieć taki bukiet w pokoju, gdyż przypomina mi o tym, że jesień to nie tylko deszcz, ale również piękny krajobraz pełen rozmaitych kolorów. Wieczory stają się coraz dłuższe, a chęci na wyjście z domu coraz mniejsze. Jednak wieczorne spacery potrafią być piękne i naprawdę mają swój urok, co powtarzam chyba każdemu. Zapach jesieni także ma w sobie coś pięknego. Zachęcam każdego z Was do korzystania z pogody i zapoznania się ze wspaniale prezentującymi się elementami przyrody.
Zbliża się listopad, wszyscy udamy się na groby naszych bliskich. Jest to naprawdę smutny czas i trudny dla wielu osób. Niech to nie będą dni, w czasie których stoimy na zimnym powietrzu, na cmentarzu, nad grobami zmarłych i myślimy tylko o tym, aby wrócić domu. Niech to będzie czas bliskości z tymi, których nie ma wśród nas. Niech to będzie czas zmian i reform w naszych sercach i ukazywanych postawach.
Życzę dobrego tygodnia wszystkim! Nie zapominajcie o uśmiechu! :)

wtorek, 20 października 2015

Autumn.

Długi, jesienny wieczór. Za oknem deszcz i smutna szarość. Co robić? Najlepsza odpowiedź: nic. Przy takiej pogodzie nikomu się nie chce robić kompletnie nic. Najchętniej leżelibyśmy całe dnie i nie ruszali się z domu. Niestety każdy z nas ma swoje obowiązki i musi udać się do pracy, bądź szkoły.
Jesień jest piękną porą roku, jeśli tylko nie pada deszcz. Gdy pogoda jest w miarę dobra, to jesień nabiera uroku. Jednak jest to okres czasu, gdy wiele osób dopada tak zwana jesienna depresja. Jak się jej nie dać? To pytanie dręczy dużą ilość osób i często trudno jest na nie odpowiedzieć. Najważniejsze to nie zapominać o uśmiechu, gdyż jest on podstawą do prawidłowego funkcjonowania. Często patrząc za okno nie mamy w głowie żadnej pozytywnej myśli, a wszystko co wytworzy się w naszym mózgu to negatywy. Jednak z uśmiechem łatwiej jest przeżyć szary dzień. Uśmiech nic nie kosztuje, a pomaga. Uśmiech do nieznajomej osoby może sprawić, że uwierzy ona w istnienie dobrych ludzi. Być może spotkasz na swojej drodze kogoś, komu będzie brakowało sił, a Twój uśmiech przywróci tej osobie sens życia. Nigdy nie wiemy co się może zdarzyć. Czasem zwykłe "dzień dobry" na ulicy może rozjaśnić mrok jesiennego dnia. Nie pozwólmy, aby jesienna depresja dopadła nas wszystkich. Pokażmy ludziom, że da się ją pokonać! Uśmiechajmy się do ludzi w autobusach, na ulicach, w sklepach. Zamawiając jedzenie użyjmy słowa "poproszę", odbierając je powiedzmy "dziękuję", życzmy komuś miłego dnia. To wszystko to jedynie małe gesty, które pozornie nie znaczą nic, lecz często mogą być dla kogoś istotnym momentem dnia. Pokażmy, że jesteśmy osobami miłymi i kochanymi! Nie róbmy z ponurego jesiennego dnia jeszcze gorszej masakry, rozjaśnijmy świat uśmiechem! :)
A co robić, gdy za oknem deszcz, a my siedzimy w domu nie mając nic do roboty? To proste! Wystarczy kocyk/kołderka, herbatka/kakałko, książka/film i kot/pies. Zwyczajne czynności nabierają większego znaczenia, gdy wszelkie atrakcje życia są dla nas wyłączone. Polecam również robienie różyczek z liści. Nie są one trudne do zrobienia, a jako ozdoba spełniają swoją rolę perfekcyjnie. W dodatku wnoszą do pomieszczenia zapach prawdziwej, pięknej jesieni. Oczywiście liście musimy zebrać jeszcze przed deszczowymi dniami, dlatego sprawdzajmy prognozy pogody! Niestety obecnie u mnie ten deszcz pada i nie mam możliwości zrobienia różyczek, lecz gdy tylko uda mi się je stworzyć, pokażę je Wam, abyście mogli zobaczyć w jaki sposób możliwe jest wniesienie odrobiny jesieni do pokoju.
A Wy jakie macie sposoby na jesienną słotę?
Uśmiech i lecimy na pozytywnie! :)

niedziela, 11 października 2015

A few words about loneliness.

Czy kiedykolwiek czułeś się samotny? Rozejrzyj się dookoła. Co widzisz? Otacza Cię świat, który zadziwia swym ogromem. Jest piękny i wiesz o tym, nawet jeśli tak nie uważasz. Gdy jest się samotnym, nawet najwspanialsze barwy tracą swój urok, Wszystko go traci. Nie widzisz wokół siebie nic pozytywnego co mogłoby Cię podnieść na duchu. Żaden człowiek nie jest Ci bliski, czujesz się obco w społeczeństwie, w którym funkcjonujesz. Chcesz mieć przy sobie kogoś, kto będzie Twoją siłą i ostoją w trudnych chwilach, ale boisz się komukolwiek zaufać? Jeśli tak to nie jesteś sam, mnie też od jakiegoś czasu ogarnia takie uczucie. Od pewnego momentu przestałam ufać ludziom, odrzucam każdego. Nie umiem poznawać ludzi i z nimi rozmawiać, mimo że się staram. Owszem, śmieję się i potrafię spędzać czas z innymi, ale tylko pozornie. W środku czuję się źle wśród ludzi, uciekam od nich, jednocześnie próbując się przełamać i wychodzę z domu kiedy tylko mogę. Jestem troszkę sprzeczna sama ze sobą, wiem. Ale próbuję nie zamykać się w sobie, a otwierać na otaczający mnie świat. Próbuję dostrzec piękno, które napotykam każdego dnia. Jest trudno, ale na tym polega życie. Na walce o siebie. Samotność jest zjawiskiem trudnym do zrozumienia, ogarnięcia. Jednak pamiętajmy wszyscy, że zawsze mamy siebie samych i to MY jesteśmy najważniejsi, nie ktoś inny. Jeśli pogodzimy się sami ze sobą i zaakceptujemy własne Ja, to osiągniemy wszystko. Nie potrzebujemy akceptacji osób, z którymi i tak byśmy nie rozmawiali. Nie potrzebujemy sympatii ludzi, którzy i tak niedługo wbiją nam nóż w plecy. Potrzebujemy równowagi pomiędzy swoją duszą, a rozumem. Bo przecież można czuć się samotnym wśród tłumu, a w pustym pokoju wręcz przeciwnie. Wszystko zależy od nastawienia i sposobu myślenia. Ludzie mówią, że jestem osobą pełną uśmiechu i wesołą, a gdy mam gorszy dzień dziwią się co mi się stało. Uśmiechanie się do ludzi jest wspaniałe, ale jeśli uśmiech jest szczery, to jest najwspanialsze uczucie. Dlatego doceniam każdą dobrą chwilę, kiedy nie muszę wymuszać uśmiechu, a po prostu się śmiać, z łatwością. Często ludzie samotni próbują uśmiechać się do innych. Jest to symboliczny uśmiech, który oznacza, że chcemy mieć kontakt z ludźmi, ale boimy się odezwać. Ten uśmiech jest jakby początkiem. Uśmiech jest czymś pięknym, nie sądzicie? Gdy mogę się szczerze uśmiechnąć, czuję się naprawdę pięknie.

wtorek, 6 października 2015

Give me therapy.

Witajcie. Miałam coś napisać w ostatnich dniach, ale znowu rozłożył mnie brak czasu i weny. Dziś znalazłam troszkę czasu, więc pojawiła się możliwość napisania tu kilku słów. Może zacznę od tego, że obecnie posty będą się pojawiały prawdopodobnie raz na tydzień lub rzadziej, bo jak sami widzicie nie bardzo mam jak odwiedzać bloga częściej.
Ogólnie od dłuższego czasu staram się myśleć pozytywnie i żyć z uśmiechem, o czym wszyscy wiecie, ale... No właśnie - jest "ale". To wszystko nie jest takie proste, gdy wokół otacza mnie mnóstwo zajęć, problemów i trudności. Mimo przeciwności - trzeba dawać sobie radę! Byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby moje zdrowie nie psuło się od ponad trzech tygodni z każdym dniem. Ciągłe zawroty głowy, zmęczenie i ataki panicznego lęku nie pomagają w dobrym funkcjonowaniu, zdecydowanie. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej mnie to męczy, a zainteresowania ze strony rodziców brak. Cóż, zdążyłam się już przyzwyczaić. Muszę dawać radę sama, jak zawsze. Chyba już wyrobiłam w sobie pewnego rodzaju mechanizm polegający na stawianiu czoła problemom w samotności. Obecnie bardzo trudno jest znaleźć kogoś, kto zawsze będzie obecny obok i będzie się interesował problemami, które napotykamy. Dlatego należy się cieszyć za każdym razem, gdy spotykamy taką osobę. Należy ją doceniać i dbać o nią. Należy dziękować jej kiedy tylko jest to możliwe i pokazywać, że jest dla nas ważna. Każdy z nas powinien doceniać to co ma i cieszyć się z małych rzeczy. Rozejrzyjmy się wokół i zobaczmy jak wiele dobra nas otacza. Jak dużo jest wśród nas piękna. Nawet małego, z pozoru zwyczajnego. Pomimo wszelkiego zła, ponad jego otoczkę wyłania się dobro, które powinno jednoczyć nas wszystkich. Nie dajmy się stłamsić i zacznijmy doceniać owo dobro i piękno, a świat jednocześnie sam stanie się piękniejszy. Dostrzeżmy uroki codzienności, udajmy się na terapię wśród przyrody. Doceńmy wspaniałość jesiennego klimatu i kolorów otaczających nas na każdym kroku. Zobaczmy jak cudownie wygląda park jesienią. Pokażmy każdemu, że jesień także ma swoją magię. I oczywiście uwieńczmy ją uśmiechem! :)

poniedziałek, 28 września 2015

Come back.

Witajcie po długiej przerwie. Wybaczcie, ale totalnie nie miałam weny, czasu, ani humoru na pisanie czegokolwiek. Jestem ostatnio dość zalatana oraz zmęczona po każdym dniu. W praktyce wygląda to tak, że wstaję rano, ogarniam się na szybko, męczę się w szkole, a gdy wracam to biegam między jednym zajęciem, a drugim nie mając czasu, aby usiąść i odpocząć. Sama nie wiem jakim cudem wyrobiłam się dzisiaj z czasem i siedzę pisząc post. Nie mam pojęcia co tu napisać, ogólnie ostatnio dużo się dzieje i nie wyrabiam, psychicznie też. W sumie to nie tylko ja, niestety. Ogólnie kilka nieciekawych sytuacji się pojawiło i problemów, ale jak zawsze trzeba sobie ze wszystkim poradzić, bo jak nie ja to kto.
Na j. polskim omawialiśmy sonety A. Mickiewicza, które tematyką morza porównanego do wnętrza człowieka trochę mnie natchnęły do napisania notki na bloga, ale obecnie kompletnie mnie wena opuściła i nie mam siły pisać. W każdym razie niedługo pojawi się kolejny post, bardziej konkretny i na temat, ale najpierw muszę ogarnąć parę rzeczy. Póki co stwierdzam, że rasa ludzka zmierza ku upadkowi i coraz trudniej jest znaleźć wśród nas prawdziwego człowieka, którego charakteryzuje altruizm i empatia. Prawdziwa empatia, a nie udawana, gdzie po krótkim czasie wbija się drugiej osobie przysłowiowy nóż w plecy. Ludzie często mają tych noży w kieszeni mnóstwo i wbijają je raz po raz kolejnym osobom powodując rany, których często nie da się wyleczyć. Jak powstrzymać takie osoby? To jest zasadnicze pytanie. Czy tak prosto jest nawrócić znaczną część ogromnego społeczeństwa? Otóż nie. Dlatego zmieniajmy siebie, kształtujmy siebie, aby świat chociaż w maleńkiej części stał się piękniejszy. I nie zapominajmy o uśmiechu, nawet w najtrudniejszych sytuacjach. :)))

czwartek, 17 września 2015

Do or die.

Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek tak po prostu zatańczyć macarenę w skarpetkach na środku pokoju? Nie? Żałuj! Tak, dobrze myślisz, właśnie to zrobiłam. Nie planowałam tego, ale spontan jak zawsze najlepszy! Otóż moje popołudnie spędzam przy muzyce, siedząc na łóżku i myśląc. Nic prostszego, chyba każdy z nas tak czasem robi. Jednak gdy z losowego odtwarzacza poleciała macarena od razu się ożywiłam i stanęłam na podłodze, bo co może być lepsze na gorszy humor od tańca i wygłupów? Momentalnie zrobiło mi się wesoło i przez kilka minut "macarenowałam" z uśmiechem na twarzy, polecam! Takie krótkie oderwanie się od rzeczywistości jest wspaniałe i przede wszystkim skuteczne! Tańcząc na środku pokoju nie myślisz o niczym poza tym, że właśnie robisz z siebie debila, co jest genialne. Szczególnie, że puszczając muzykę we własnym pokoju to Ty decydujesz czego słuchasz i co robisz! Puść wodze fantazji! Skacz, kręć się, drzyj, śmiej, śpiewaj, rób co tylko chcesz! W tym momencie jesteś całkowicie wolny! Oderwij się od ziemi i szalej! Teraz wszystko jest zależne od Ciebie. Każdy krok, każdy ruch, wszystko! Już czujesz ten klimat? Wstawaj i tańcz! Życie nie musi polegać na ciągłej nauce lub smutku. Życie ma polegać na zabawie i poczuciu szczęścia. Każdy z nas powinien pamiętać, że żyje własnym życiem i decyduje o nim. To, co robisz zależy wyłącznie od Ciebie. Teraz mnie posłuchaj: gdy tańczysz, wygłupiasz się, szalejesz - jesteś wolny. Dlaczego jednak musi tak być jedynie przez pare chwil? Dlaczego nie masz się czuć swobodnie przez całe życie? Kochani! Róbmy to co kochamy, odrywajmy się od rzeczywistości jak najczęściej i spełniamy marzenia!
Dziś od rana nie miałam zbyt dobrego humoru.. I wiecie co? Wystarczyła krótka rozmowa z kolegami, żeby mi się poprawiło. Dwie lekcje spędziłam na śmiechu z nimi, długa przerwa również z najlepszymi, plus dwie lekcje angielskiego w miłej atmosferze. Wystarczy odrobina pozytywnego nastawienia oraz uśmiech i wszystko staje się łatwiejsze! Tak więc wszyscy zadbajmy o to, aby ten uśmiech nie był tylko gościem na naszych twarzach, ale stałym bywalcem! :)!
Wrzesień to czas na postanowienia i zmiany. W tym roku szkolnym lecimy na pozytywnie! Zmiana nastawienia do świata naprawdę dużo daje! :) Mimo problemów, mimo trudności, razem pniemy się ku szczytowi! Osiągnijmy coś, wiem, że potrafimy! :) To czas, aby działać lub umierać. It's time to do or die! :)
To co, dzisiaj tańczymy macarenę?
Miłego wieczoru!

poniedziałek, 14 września 2015

A few words about love

Drogi czytelniku! Zastanawiałeś się kiedyś jak to się dzieje, że zupełnie obcy ludzie stają się najważniejszymi w naszym życiu? Pojawiają się tak po prostu, znikąd i osiadają w naszych sercach. Z dnia na dzień wypełniają w nich coraz większą przestrzeń, aż nie ma miejsca na nic innego. Nie musi upłynąć wiele czasu, aby całe serce było zapełnione TĄ osobą. Jednak, aby pozbyć się jej potrzeba o wiele dłuższej drogi. Nie jest łatwo wyrzucić z siebie kogoś, kogo się pokochało. Miłość rozrasta się i zapuszcza korzenie w zakątkach ciała i ducha. Nie odpuszcza. Osiada się na dnie i nie chce wypłynąć na wierzch, aby podryfować do innej osoby. Gdy już zadomowi się w Tobie zostaje na długo. Znasz to uczucie? Chyba każdy z nas przynajmniej raz kogoś kochał. Wiele osób po chwilach szczęścia i uniesień związanych z ową miłością musiało się przeciwstawić tym gorszym chwilom. Nie każda miłość kończy się szczęśliwie i musimy mieć tego świadomość. Nie wiesz co zrobić, aby przestać kochać, przestać cierpieć, przestać żyć będąc jednak w środku martwym? To nie jest takie proste. Osoba, którą darzymy uczuciem nigdy nie wychodzi z naszych serc tak szybko jak się tam pojawiła. Możesz próbować zagłuszyć jej głos, ale nie uda Ci się tego dokonać od razu i w stu procentach. Tracąc bliską Ci osobę tracisz jednocześnie bardzo ważną część siebie, którą oddałeś "drugiej połówce" w geście jedności. Często nie potrafisz potem nikomu zaufać. Brakuje Ci odwagi, aby powierzyć siebie kolejnej osobie. Boisz się następnego rozczarowania i porzucenia. Jest Ci trudno i nie wiesz co masz ze sobą zrobić. Ta osoba tkwi w Twojej głowie i Twoim sercu cały czas. A przecież tak łatwo tam weszła, dlaczego nie wyjdzie z równą łatwością? Bo życie nie jest sprawiedliwe i polega na ciągłej walce o przetrwanie. Również podczas trwania owej miłości. Należy ją pielęgnować i dbać, aby jej części zakorzenione głęboko w Tobie były stabilne, oraz aby drzewo symbolizujące Twoje oraz jej/jego uczucia nie obrosło krzakami. Pamiętaj: prawdziwa miłość trwa mimo wszystko. Musisz być jak ogrodnik, który codziennie dogląda swojego ogrodu. Miłość jednak nie usycha jak rośliny. Ona może zarosnąć, a Ty będziesz ją ratować, ale ona nie uschnie. Nie, jeśli jest prawdziwa. Jej więzy nie zostaną rozerwane przez błahostki lub osoby trzecie. Jeśli jednak zostanie ona utracona zbyt łatwo to znaczy, że nie była miłością, a ta druga osoba nie była Ciebie warta. I pamiętaj również, żebyś i Ty nie dał się omotać przez różne czynniki i nie stracił tej miłości przez własną głupotę. Skup się na tym co masz i czerp jak najwięcej. Zapewniaj osobę, którą kochasz o tym uczuciu, opiekuj się nią i pokazuj, że Ci zależy. Jednak nie przywiązuj się zbyt mocno. Ludzie odchodzą mimo wszelkich obietnic, które składają. Bądź czujny.

niedziela, 13 września 2015

Dont't be shy, talk with people.

Chyba przydałoby się napisać kilka słów, bo nie było mnie tu tydzień. Nie mam kompletnie weny, w sumie nie wiem dlaczego. Od kilku dni prowadzę aktywny tryb życia podczas choroby, nie polecam. Dzisiaj nasz coroczny rodzinny festyn, oczywiście jak zawsze udany, choć obecnie czuję się fatalnie po całym dniu latania wszędzie. Cóż, opłaciło się! Jutrzejszy dzień stoi pod znakiem zapytania, bo nie wiem czy pójdę do szkoły. Jeśli zostanę w domu to postaram się nadrobić ten tydzień i napisać coś mądrego, choć u mnie to różnie z tą mądrością bywa haha.
Ogólnie chyba stałam się odważniejsza jeśli chodzi o relację z ludźmi. Jeszcze niedawno nie potrafiłabym do nikogo podejść, a dziś jakoś mi to wychodziło i bez problemu załatwiłam kilka spraw. Jest postęp! Teraz tylko zostało mi odszukać pewnego osobnika i już będzie sukces w sprawie moich kontaktów z obcymi. Wow! Chyba właśnie jestem z siebie dumna! Może powinnam częściej wychodzić do ludzi? Wbrew pozorom jak się zepnie dupę to to wcale nie jest takie trudne rozmawiać z nimi. Gorzej, że jednak ta wewnętrzna blokada dalej istnieje i się uaktywnia, ale da się ją pokonać.
Od jutra znów lecimy na pozytywnie, mimo choroby! W końcu mam w sobie siłę i moc, aby pokonać wszystko! Liczę, że szybko uporam się z tym problemem.
Mam nadzieję, że wszystkim nam ten tydzień zleci szybko i bez negatywnych niespodzianek, czego Wam życzę kochani! :)

sobota, 5 września 2015

Death inside.

Czy kiedykolwiek czułeś, że wchodzisz w stan uniesienia samotnością nawet nie wiedząc dlaczego? Szedłeś kiedykolwiek przed siebie nie czując pod stopami żadnego gruntu? Niczego wokół nie ma. Żadnych granic, ludzi ani uczuć. Nie widzisz światła, nie czujesz ciepła, nie słyszysz żadnego dźwięku. Nie wiesz co się dzieje, nic nie rozumiesz. Zagłębiasz się w tym coraz bardziej. Gubisz poczucie rzeczywistości. Jedyne co jesteś w stanie wychwycić to milion bijących się ze sobą myśli. Tracisz kontrolę. Nad światem, nad swoim ciałem i duszą. Czujesz jakby coś ogromnego pożerało kolejne elementy części Twojego mózgu odpowiedzialnej za racjonalne rozumowanie. Nie wiesz co masz robić, jak się zachować, gdzie uciec. Biegniesz z całych sił przed siebie, ale jedyne co spotykasz po drodze to ciemność. Nie widzisz wyjścia, zatracasz się w ucieczce i strachu. I wtem zdajesz sobie sprawę dlaczego tutaj jesteś. Tęsknisz za kimś, prawda? Ta osoba siedzi w Twojej głowie i nie chce wyjść. Do tej pory nie zdawałeś sobie z tego sprawy zajęty innymi sprawami. Ta osoba ukrywała się w Twojej podświadomości i czekała na odpowiedni moment, aby się pojawić. Czekała na gorszy dzień, aby zaatakować Twój umysł i przejąć go. Ból domaga się, abyśmy go odczuwali. Tęsknota domaga się tego samego. Nie muszę pisać tego imienia, Ty masz je w głowie od samego początku. Jedna istota wśród tak wielu potrafi zawładnąć Twoimi myślami na długo. Mogę zapytać Cię: czy jest ona warta Twojego czasu straconego na myśleniu o niej? Odpowiedź bardzo często będzie brzmiała: nie. Ale czy to ważne? Ona i tak tkwi w Tobie i jest częścią Ciebie. Nie potrafisz się od niej odciąć, a pustka i samotność jaka w Tobie panuje rozdziera Twoje serce i kruszy na maleńkie kawałeczki. Cierpisz i nie możesz ze sobą nic zrobić. Nie jesteś w stanie wykonać nawet prostego ruchu. Po pewnym czasie nie umiesz już nawet płakać. Jednak nagle po Twojej twarzy zaczyna płynąć jedna, samotna łza. Jest tak samo samotna jak Ty. Symbolizuje ona cierpienie, które jest skutkiem bólu. Ból domaga się, abyśmy go odczuwali. Ból paraliżuje i utrudnia próby wydostania się na powierzchnię życiowej hierarchii zdrowia psychicznego. Nie widzisz szans na uratowanie swojej duszy, prawda? Umarłeś wewnętrznie.

piątek, 4 września 2015

I'm not perfect, but I love myself.

Każdy z nas jest indywidualnością. Odrębnym członem ogromnego społeczeństwa. Nie ma nigdzie na świecie drugiej takiej osoby. Jesteś jedyny w swoim rodzaju. Nikt nie jest jednak idealny. Wszyscy mamy wady i zalety, słabości i siły, oraz to, co nam je daje. Więc dlaczego dążymy do tego, aby stać się kimś innym? Dlaczego tak mała garstka ludzi pozostaje tym, kim jest i nie kieruje się w stronę klonowania kogoś innego? Dlaczego nie korzystamy z daru jakim jest nasza osobowość? Każdego z nas inna, odrębna, specyficzna. Dlaczego bez namysłu podążamy za modą i wyimaginowanymi ideałami piękna? Dlaczego świat musi być pełen klonów i pustych wzorców? Dlaczego zamiast być po prostu sobą chcemy naśladować tych, którzy nas otaczają?
Jestem zdecydowanie przeciwna ślepemu dążeniu do idiotycznie wykreowanego ideału i burzeniu własnego 'ja' dla stania się kimś obcym samemu sobie. Bo to jest modne, bo tak mnie będą lubić, bo tak ktoś mnie zauważy... Myślisz tak? Nie ma nic bardziej mylnego. Kto ma Cię zauważyć w tłumie jeśli jesteś dokładnie takim samym człowiekiem jak cała reszta? Nie wyróżniasz się niczym, bo wszystko co posiadasz jest skopiowane od kogoś. Nie róbmy z siebie kogoś, kim nie jesteśmy, bo nie na tym polega życie. Ono opiera się na wzlotach i upadkach, szczęściu i smutku, sukcesach i porażkach, ale to wszystko ma sens tylko jeśli przeżywasz je jako Ty. Jedynie my sami możemy wyznaczać sobie cele i je realizować. To od nas zależy w jaki sposób to zrobimy, od nas zależy gdzie i kiedy się znajdziemy, którą drogą pójdziemy w życiu, jak daleko dojdziemy. Nie marnujmy czasu na upodabnianie się do innych, bo życie leci, czas ucieka i w mgnieniu oka możemy stracić złoty środek własnej duszy uganiając się za niepotrzebnymi nam elementami cudzego życia. Nie wiesz jeszcze kim tak naprawdę jesteś i czego chcesz od życia? Czerp z innych inspirację, ale nie powielaj. Nie odnajdziesz w sobie prawdziwego ducha jeśli nie będziesz go szukać w sobie. Zajrzyj wgłąb i zastanów się czego pragnie Twoje serce, gdzie ono Cię woła i co mówi. Słuchaj go. Nie zawsze będzie ono miało rację, ale w życiu trzeba się uczyć na własnych błędach i doświadczeniach. Skupiając się na cudzym życiu, tracisz swoje.
Pamiętaj jedno: masz prawo do marzeń, a ich spełnienie jest tylko i wyłącznie w Twoich rękach. Nie siadaj wygodnie na łóżku i nie załamuj rąk, weź w nie swój los i realizuj cele, bo wszystko jest możliwe, jeśli tylko się tego chce. Wystarczy odrobina odwagi, trochę wytrwałości i chęci oraz zawzięcia. Wiem, że to wszystko nie jest proste, gdy każdy wkoło mówi, że Ci się nie uda. Ale ja mówię, że dotrwasz i spełnisz swoje marzenia! Pamiętaj, że nie jesteś sam(a)! Powoli, krok po kroku, razem dojdziemy tam, gdzie zaprowadzi nas serce. Masz pasję? Rozwijaj ją! Boisz się co powiedzą inni? Popełniasz podstawowy błąd. Oni wszyscy mogą mówić o Tobie co tylko chcą i zawsze będą to robić, jakkolwiek będziesz się zachowywać. Chcesz stracić przez nich część swojego życia? Chcesz zaprzestać wykonywania tego co kochasz, bo nie pasuje to osobie, z którą nawet nie rozmawiasz? Jeśli komuś na Tobie zależy to nigdy nie odrzuci Twojego zamiłowania do pasji. Jeśli komuś przeszkadza to co robisz to znaczy, że ta osoba nie jest Ciebie warta. Kochani! Bądźmy sobą, spełniajmy marzenia, pokażmy innym, że potrafimy coś zrobić i nie gońmy ślepo za wymyślonymi przez innych ideałami! Każdy z nas jest wspaniały i nie zapominajmy o tym! Dążenie do ideału nie ma sensu, ponieważ został on jedynie wykreowany przez ludzi z wyższych sfer, a tak naprawdę nie istnieje. Nauczmy się kochać samych siebie! :)
Miłego weekendu kochani! :) 

wtorek, 1 września 2015

Back to school.

Nie było mnie tu kilka dni, wybaczcie. Ogólnie dużo się działo, więc nie bardzo miałam czas coś napisać, nie mówiąc już o wenie. Weekend spędzony na weselu oczywiście udany i przetańczony do rana. Poniedziałek z M. i K. rzeka i te sprawy. Końcówka wakacji jak najbardziej na plus.
Dzisiaj jak wszyscy wiedzą pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Wiadomo nie tryskam szczęściem, ale również nie rozpaczam. Wrzesień powitałam z uśmiechem na twarzy i pozytywnym nastawieniem. Pierwszy raz mi się to udało, jestem z siebie dumna. Musimy pamiętać, że szkoła to nie tylko ciężkie książki, tony zadań domowych i nauki oraz wstawanie z samego rana. To także codzienne widywanie się z przyjaciółmi i znajomymi. Dziś zobaczyłam kilka osób, z którymi ostatnio nie miałam kontaktu i tak jakoś natchnęło mnie to do pozytywnego myślenia o właśnie rozpoczętym roku szkolnym. Ogólnie będzie trudno, nie ukrywam. Z resztą jak zawsze, ale gdzieś w sobie trzeba mieć tę siłę i przetrwać każdy kolejny dzień. Od tego momentu traktuję szkołę jako bardziej drogę do sukcesu i sposób na kształtowanie siebie niż katorgę, choć pewnie niedługo zmienię zdanie. Pozytywne nastawienie szybko znika, jeśli chodzi o szkołę. Jednak lepiej zacząć na plus, niż od razu wszystko skreślać. Może akurat będzie na tyle dobrze, że faktycznie dzięki szkole się rozwinę. W dodatku pierwszy dzień września spędziłam ze znajomymi na pizzy i lodach, co zaowocowało w mnóstwo śmiechu. Oby taki nastrój towarzyszył nam codziennie! Mam nadzieję, że ten rok szkolny minie nam wszystkim szybko i łatwo. Oczywiście życzę powodzenia z nauką, użeraniem się z nauczycielami i wstawaniem rano. Może nie będzie tak źle, grunt to dobre nastawienie!

Witaj w moim świecie
tutaj każdy jest człowiekiem
tu panują moje zasady
człowieczeństwo to jest nawyk
pełna kultura się zachowuje
nikogo tu nie zatrzymuję
lecz jeśli decydujesz się wejść, nawet nocą
licz się z faktem, że robisz to po coś
trzymaj się wartości wskazanych
i nie zapominaj o tych, przez których byłeś kochany
bo ci ludzie mogą uratować Ci życie
choć z pozoru się nienawidzicie
a może tylko Ty nienawidzisz?
otwórz serce i spójrz prosto w oczy
nie szkoda Ci tamtych chwil pięknych i uroczych?
nie będziesz tęsknić za brzmieniem tego głosu
i nie upadniesz pod ciężarem sprytnego bardzo losu?
nie zatęsknisz za rozmową, uśmiechem i szczęścia łzami?
zapomnisz o tym co się tliło nad duszami?
pomyśl czy warto tracić coś co szczęście Ci dało
i czy lepszym niż wcześniej Twoje życie się stało
po wszystkim.

czwartek, 27 sierpnia 2015

The best thing in my life is poetry

Chyba właśnie jestem kłębkiem szczęścia. Jak zdążyliście zauważyć poezja jest ważną częścią mojego życia i pochłania mnie coraz bardziej. Stała się ona nieodłącznym elementem mnie samej. Z każdym dniem zatracam się w poezji głębiej i głębiej. Napisanie wiersza jest dla mnie czymś naprawdę prostym od jakiegoś czasu. Talent czy przypływ weny i szczęścia? Tego nie wiem. Póki co łapcie moje najnowsze "dzieło":

***
Nie żegnaj się z miłością,
jak z pyłem po ognisku.
Nie odrzucaj duszy, która lgnie do Twego ciała.
Ukochaj tę melodię,
co głęboko z serca płynie,
wielb dźwięki miłosnej harfy.
Aniołowi powierz swe konanie.
Otwórz oczy i uśmiech komuś daj
nawet jeśli nienawidzisz.
Mimo wszystko kochaj.
Życie się nie składa z puzzli,
lecz z drobniejszych elementów,
więc daj mi rękę i zaufaj.
Poskładamy razem wszystko.
Oddaj serce, duszę oddaj mi,
pomogę Ci odnaleźć prawdziwego Ciebie.
Niechaj miłość Cię uniesie
i niech anioł duszy szczerej
co dzień Cię na swoich skrzydłach nosi
i prowadzi tam, gdzie Twoje serce się zgubiło.
_____________

Włożyłam w ten wiersz całe swoje serce, jak w każdy, który piszę. Jednak nie jestem z niego do końca zadowolona. Z żadnego nie jestem. Wiem, że stać mnie na więcej, na o wiele lepsze liryki. Cóż, praktyka czyni mistrza i z czasem mam zamiar dojść do perfekcji. Mam nadzieję, że będziecie z niecierpliwością czekali na kolejne wiersze. Może się domyślacie, a może nie, ale swoje prace udostępniam nie tylko tutaj, ale i w grupach na facebooku, gdzie wielu pisarzy publikuje dzieła. Czuję się w nich naprawdę dobrze, jak we własnym kącie. Spotykam się z pełną akceptacją oraz podziwem dla moich wierszy. Ludzie chętnie je czytają i komentują, co bardzo mnie cieszy. Dziś dostałam wyróżnienie dnia za powyższy wiersz oraz dostałam gratulacje za dojrzałość i wspaniałość mojej poezji. To wspaniałe uczucie zostać docenionym przez obcych ludzi. Oni wszyscy traktują mnie jak bliską sobie osobę, mimo że dołączyłam do owej grupy niedawno. Wystarczył jeden dzień, aby się tam w pełni poczuć jak członek rodziny. Potrafię rozmawiać tam z ludźmi, mają oni do mnie szacunek. Mimo że jestem tam najmłodsza, a większość pisarzy to od dawna już dorośli ludzie to czuję się wśród nich jak wśród przyjaciół. Jak już wspominałam, to wspaniałe uczucie. Chyba zrozumiałam, że obecnie nie będę potrafiła żyć bez poezji. Stała się najważniejszym co mam, zaraz obok bloga i przyjaciół. Nie potrafiłabym teraz zrezygnować z pisania wierszy. Dla wielu ludzi ważna jest muzyka. Dla mnie poezja jest jej odmianą, jest muzyką dla duszy, nie dla uszu. To najwspanialsza forma wyrażania siebie. Spróbujcie kiedyś napisać wiersz, naprawdę polecam!
Miłego wieczoru i dobrej nocy kochani! :)

środa, 26 sierpnia 2015

World is beautiful, isn't it?

Widzieliście kiedyś słowika? To piękny ptak, prawda? Jego przepiękny głos na pewno także udało Wam się uchwycić. Melodia jego śpiewu jest ukojeniem zmartwień, powodem by odetchnąć i uspokoić oddech. Stanąć na chwilę i nie przejmować się tempem życia. Po prostu je zwolnić. Usiąść i zajrzeć wgłąb siebie oraz rozejrzeć się wokół. Zrób to. Wyjdź przed dom lub na balkon i po prostu wsłuchaj się w przyrodę. Otocz się wieloma wspaniałymi dźwiękami. Nie pędź do pracy, czy do znajomych. To poczeka. Wycisz się. Może uda Ci się dostrzec piękno świata. Może zobaczysz, że krótki dźwięk śpiewu ptaka może przynieść Ci ukojenie, może ugłaskać Twoją duszę. Pomoże Ci odnaleźć siebie w zgiełku i wiecznym pośpiechu. Spójrz na kwiaty posadzone obok drogi. Czy nie są piękne? A ten pies, którego spotykasz pod sklepem, czy nie ma słodkich oczu? A ta biedronka, która siedzi na liściu, lub motyl przelatujący Ci przed nosem? To wszystko to są małe elementy przyrody, która Cię otacza. Doceń je. Doceń każdy szczegół Twojego życia. Spójrz na siebie w lustrze i zadaj sobie pytanie "czy żyję tak jak chcę?". Co, jeśli odpowiedź brzmi "nie"? To proste. Spójrz ponownie kilka linijek wyżej. Wystarczy dostrzec piękno świata, piękno codzienności. A co powiesz na uśmiech? Może to własnie Ty swoim uśmiechem natchniesz kogoś do dalszego życia? Niech każdy zobaczy, że to co nas otacza to nie tylko syf i chaos. To też przyroda, której elementy są naprawdę piękne. To też ludzie, którzy są gotowi pomóc Ci w każdej chwili. To ludzie, którzy potrafią zobaczyć w Tobie także człowieka, a nie tylko nieudacznika, za którego możesz uważać sam siebie. Owszem, trudno teraz znaleźć takich ludzi, ale kto nie szuka, ten błądzi. Pokażmy wszyscy przede wszystkim sobie, że potrafimy coś ze sobą zrobić, że potrafimy coś zrobić ze światem! Zatrzymajmy się na chwilę i zobaczmy jak wiele tracimy pozwalając, aby pochłonął nas pośpiech. Ponadto nie rezygnujmy z tego co kochamy, wręcz przeciwnie - pielęgnujmy to! Chciałbyś robić coś nowego, lub wrócić do starej pasji? Zrób to! Nie zniechęcaj się brakiem czasu, bo on zawsze jest, wystarczy tylko odpowiednio ustawić swój sposób patrzenia na świat. Myślisz nad robieniem czegoś, ale się boisz? Porzuć ten strach! Zawsze bardziej żałuje się tego, czego się nie zrobiło, bo gdy się na to coś zdecydujesz, w najgorszym wypadku czegoś się nauczysz, w najlepszym - zyskasz wspaniałe wspomnienia, może znajomości, szczęście. Jeśli będziesz siedzieć cicho w kącie nie zyskasz nic. Pozostaniesz w miejscu nie poznając świata i siebie, w szczególności. Nie bójmy się spełniać marzenia, bo ktoś inny może wyłapać naszą słabość i spełnić je za nas. Chcemy tego? Oczywiście, że nie, więc podnieśmy się z miejsca, doceńmy otaczający nas świat i ruszmy na jego podbój! Boisz się sam? Rozumiem, mogę to zrobić z Tobą, jeśli tylko chcesz. Pamiętajcie, że tutaj jest mój świat, ale Wy jesteście do niego zaproszeni i jesteście jego gośćmi, zawsze mile widzianymi. Nie pozwólmy, aby strach nami zawładnął, nie pozwólmy, aby życie nam przeleciało przez palce, nie pozwólmy stracić tego, co mamy! Choć często wydaje się nam, że nie mamy nic. Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje kochani! Róbmy to, na co mamy ochotę, bo na czymś się musimy uczyć, a przy okazji, nawet w przypadku, gdy coś nam się nie uda, może być przy tym zabawa. Nie gońmy za przeszłością, skupmy się na tym co teraz. Kochasz kogoś, ale on odszedł i nie potrafisz odciąć się od przeszłości? Rozumiem Cię, doskonale. Ale musimy próbować, a jak to mówią "jeśli kogoś kochasz to pozwól mu odejść, jeśli też Cię kocha to wróci, jeśli nie wróci to znaczy, że nigdy nie był Twój". Każdemu z nas jest z tym ciężko, wiem. Ale nadchodzi nowy rok szkolny, chyba przydałoby się jakoś podnieść i przeżyć go jak najlepiej.
Bądźmy władcami życia i nie pozwólmy, aby nasze szczęście zależało od drugiej osoby. To WY jesteście najważniejsi i na tym powinniście się skupić.
Miłego wieczoru i dobrej nocy kochani! Dziękuję za wszelką Waszą aktywność tutaj, to dla mnie wiele! :)

wtorek, 25 sierpnia 2015

Best friend come back?

No i znowu dzień przerwy. Chyba już na stałe wprowadzę posty raz na kilka dni, bo nie daję rady pisać codziennie.
Mam totalnie dość i muszę się gdzieś wygadać, bo zwariuję, ugh. Walić, że czyta to kilka znajomych osób. Nie wiem tylko jak to wszystko ubrać w słowa. Mam mętlik, milion myśli na minutę, ale nie wiem jak je przelać na tekst. Zaczynało być coraz lepiej, mogę nawet powiedzieć, że dobrze. Uśmiech, w dodatku szczery, śmiech, dobry humor, ogólnie super. A teraz? Jest całkowicie na odwrót. Dopadły mnie złe myśli, nie jestem w stanie myśleć pozytywnie, nie umiem się nawet rozpłakać. To jest gorsze od płaczu. Gdy człowiek wylewa łzy pozbywa się równocześnie emocji, lecz gdy nie może się ich pozbyć, one kłębią się w nim i rozsadzają psychikę, rozsadzają całego człowieka. Czasami są momenty, w których nagle dopadają nas wszystkie porażki i niepowodzenia życia, każdy upadek, zawód, błąd, utrata czegoś lub kogoś. Pojawia się całkowite poczucie winy za każdą złą rzecz, która się nam przytrafiła nawet, jeśli to nie my jesteśmy winni. Taki właśnie moment mam teraz, a dokładnie od dwóch dni. Czyżby nawrót ukochanej depresji? Ona zawsze wraca, mimo że często nie jesteśmy świadomi, że tkwi gdzieś w podświadomości. Dodatkowo ostre bóle głowy nie poprawiają sytuacji. Czasami mam wrażenie, że jestem jakimś odrębnym gatunkiem na tym świecie. Z jednej strony taka pozytywna, zarażająca ludzi uśmiechem, pomagająca im, przekonująca, że warto żyć, z pozoru nie przejmująca się niczym. Szalona i przebojowa, pragnąca zabawy i lubiąca się wygłupiać. A z drugiej? Cicha i spokojna dziewczyna, która nie chce wychodzić z pokoju. Lubiąca zatracić się w poezji, z reguły pesymistka, bojąca się ludzi. Jestem strasznie sprzeczna. Taka inna. Prawdopodobnie większość z Was nie lubi wiecznie smutnych ludzi i po przeczytaniu tej notki będziecie niezbyt zadowoleni, że jest ona raczej mało optymistyczna, ale cóż... To jest mój świat, mój pamiętnik i moje emocje, więc nic na to nie poradzę, gdzieś muszę ponarzekać. Kiedyś byłam w takim stanie praktycznie non stop i wiecie co? Tak bardzo się cieszę, że zostałam z tego wyciągnięta.. Mówiąc szczerze nigdy nie będę w stanie podziękować pewnej osobie za to, że mi z tym pomogła. Szkoda tylko, że wszystko się zmieniło, a liczne słowa okazały puste. Szkoda, bo przez pewien czas czułam, że jest ktoś kto mnie rozumie. Tak w stu procentach. Nie, nie będę tego ukrywała, mimo że wiem, że to czyta. Cóż, chyba w końcu muszę nauczyć się radzić sobie sama. Skoro nauczyłam się pomagać innym i udawać przed ludźmi super happy osobę to z tym też sobie poradzę. Jak zawsze. Lecim w życie po nowe doświadczenia! Skoro piszę Wam, abyście brali życie w swoje ręce i byli jego władcami to chyba muszę się sama do tego zastosować.
Byle do soboty i witamy moje miasto oraz bawimy! Oby to był najlepszy weekend tych wakacji. :)))
Byle by mi tylko przeszedł ten stan.

niedziela, 23 sierpnia 2015

My world.

No i znowu opuściłam jeden dzień. Wybaczcie, nie miałam totalnie humoru, ani siły. Niby nic konkretnego się nie stało, ale mam po prostu gorszy weekend. Niestety czasem tak bywa, ale musi być gorzej, żeby mogło być dobrze.
Od jutra zaczynamy ostatni tydzień wakacji, który trzeba wykorzystać jak najlepiej. Piwo z kuzynostwem, wypad z przyjaciółmi, Rzeszów z mamą, wesele pod Krakowem, oby jak najwięcej wrażeń. Ponadto już planujemy przyszłe wakacje i wyjazd do S., która jest jedyną osobą, która dokładnie mnie rozumie. W każdej sytuacji, dosłownie. Wie co kiedyś przeżywałam, wie co przeżywam teraz, nie pyta niepotrzebnie, ona wie jak to jest. Dlaczego, gdy znajduję kogoś takiego to musi mieszkać tyle kilometrów ode mnie? To niesprawiedliwe. Cóż, nic w życiu nie jest sprawiedliwe.
Czas zająć się szkołą, oby ten rok był lepszy od poprzedniego. Tym razem skupiamy się na sukcesach literackich i rozwijaniu pasji. Możliwe, że za jakiś czas faktycznie wydam ten tomik własnej poezji. Byłoby tak cudownie.. ♥ Muszę udowodnić innym, a w szczególności samej sobie, że potrafię coś zrobić dobrze, a marzenia się spełniają. Byle tylko nie stracić chęci i wytrwać w trudnej drodze do celu. :) Nowe wiersze pojawiają się w zeszycie prawie codziennie i wiecie co? Z każdym dniem jestem z nich coraz bardziej zadowolona! Oby wena mnie nie opuszczała. W tym momencie zatracam się w poezji naprawdę całkowicie. Pisząc wiersze czuję się spełniona, czuję się sobą, czuję że żyję. Wspaniałe uczucie. To w poezji odkryłam sens życia, odkryłam swój świat. To dzięki niej przekazuję swoje emocje i kształtuję je. Mogę pisać co chcę i jak chcę, bez zasad. To moje dzieła, moje wiersze i moja forma wyrażania siebie.
No to uśmiech i lecimy do przodu! :)

piątek, 21 sierpnia 2015

How to help the sad people.

Chyba własnie odkryłam oficjalny sens tego bloga. Chciałabym dzięki niemu zmienić świat, nadać mu jakieś znaczenie i ulepszyć. Mam nadzieję, że mi pomożecie i razem udoskonalimy to, co wymaga ulepszenia. Dzisiaj naszła mnie wena na napisanie kilku słów na temat osób chorych na depresję, lub po prostu mających gorsze dni, a konkretnie na temat ich pocieszania. Coś w stylu zasad, czy porad jak to robić lub nie robić. Sama kiedyś cierpiałam na depresję, czego nie ukrywam, bo po co. Naprawdę trudno się jej pozbyć i do teraz jakaś jej cząstka we mnie tkwi, nie polecam. Jak widać jednak pomimo ostatnich wydarzeń oraz problemów zarówno moich jak i moich bliskich jakoś się trzymam i jestem z siebie wyjątkowo dumna za swoją siłę. Niezbyt lubię o tym mówić, więc może przejdę do głównego tematu tej notki. Wszystko co napiszę będę opierała na własnych doświadczeniach, ale nie opisując szczegółów i konkretnych przykładów, niech to wszystko zostanie przeszłością. Pisząc o tym jak pomagać osobie, którą dotknął gorszy czas będę się wypowiadała tak jakbyście mieli pomagać mnie, tak będzie mi łatwiej pisać, a Wam zrozumieć. Będę się również zwracała bezpośrednio jakbym rozmawiała z Wami, ale z każdym czytelnikiem osobiście, nie tak jak zawsze pisałam - do wszystkich jednocześnie. Tak będzie przejrzyście.
Często spotykam się z narzekaniem ludzi na osoby smutne, z depresją etc. Wiele razy słyszałam komentarze typu "o matko jak ona się nad sobą użala, dzieci w Afryce głodują, ludzie nie mają pracy (...)" coś tam coś tam... Nie, to wcale nie pomaga, ani nie daje do myślenia, to denerwuje. Każdy z nas wie, że są ludzie w gorszej sytuacji, okej, ale to nie znaczy, że my nie mamy prawa mieć problemów i się załamać. Nie wszyscy z nas mają silną psychikę i potrafią iść z podniesioną głową. Jeśli Ty potrafisz - gratuluję. Jednak są ludzie wrażliwi, którzy nawet najmniejsze problemy przeżywają bardzo emocjonalnie. My wiemy, że inni mają gorzej, nie zapominamy o tym. Ale to nie nasza wina. Możesz teraz pomyśleć "okej, ale to że Ty masz problemy to też nie nasza wina", masz prawo. Ale jeśli denerwują Cię ludzie smutni to olej ich. Nie chcesz pomóc? To nie, ale bądź na tyle człowiekiem i nie dobijaj bardziej. Każdy z nas wie jaki jest świat i jaka niesprawiedliwość panuje. Ale problemy dotykają każdego, Ciebie też mogą i co wtedy? Oczywiście nikomu nie życzę nawet najmniejszych problemów, wręcz przeciwnie, oby każdy kto przeczyta ten post żył jak najdłużej w szczęściu. Ale pomyśl - co zrobisz jak dopadną Cię takie problemy jak te wszystkie osoby z depresją? Nie załamiesz się ani trochę?
Następna sprawa - teksty typu "co Ty możesz wiedzieć o życiu...". Okazuje się, że często nastolatki wiedzą o życiu więcej niż dorośli. Nie przeżyłeś tego co ja, nie szedłeś tymi samymi drogami, nie znasz całej mojej historii? To siedź cicho. Bo krytykowanie kogoś, kogo nie zna się do końca, nie wie się co dokładnie przeszedł jest wręcz śmieszne. Oczywiście masz wolność słowa, możesz mówić co chcesz, ale pomyśl sobie - chcesz mieć na sumieniu kogoś kto przez Twoje słowa załamie się jeszcze bardziej? Wyobraź sobie, że ta dziewczyna, którą widujesz codziennie w szkole ze spuszczoną głową, która nigdy nie ćwiczy na wfie jest bita przez swojego ojca. Cała szkoła się z niej śmieje, że po prostu jest beznadziejna w sportach i nie potrafi się ruszyć, a tak naprawdę przeżywa tragedię. Dalej nie wie nic o życiu?
Rzecz kolejna - nie powtarzaj "będzie dobrze", bo to puste słowa. Rób wszystko żeby faktycznie tak było. Przytul, uśmiechnij się, zabierz na spacer, po prostu bądź przy mnie. Co mi z tego, że usłyszę od Ciebie te dwa proste słowa, skoro one nic nie znaczą? Nie potrzeba wiele, wystarczy trochę uwagi, to już pomaga. To daje świadomość, że ktoś się mną interesuje. Nie chce Ci się mnie pocieszać? Odpuść. Nie ma sensu żebyś Ty się męczył, a ja patrzyła na to. Co jeszcze? Znajdź dla mnie czas. Zrezygnuj z jednego wyjścia z kolegami na piwo, lub zakupu kolejnej sukienki. Poświęć mi chwilę, abym czuła się komuś potrzebna. Nie potrzebuję wiele. Co dalej? Zapewniaj mnie, że jestem czegoś warta, wymieniaj moje zalety, ale nie przesadź. Nadmierne komplementowanie jest odbierane jako kłamstwo i forma pustego pocieszenia. Chwal mnie, ale szczerze, nigdy nie dodawaj czegoś wymyślonego. Nie powtarzaj tego samego codziennie, to stanie się nudne i tym bardziej zostanie odebrane jako nieszczerze. Dodatkowo jeśli decydujesz się mi pomóc to nie odpuszczaj. Nie odchodź, gdy powiem, że nie potrzebuję Twojej pomocy, lub jej po prostu nie chcę, bo to nie prawda. Nawet jeśli rzeczywiście tej pomocy nie chcę to jest mi ona potrzebna, bo nie dam sobie rady sama, choćbym bardzo chciała. Chyba że jest to tylko kilkudniowy dołek. W przypadku depresji nigdy nie zostawiaj mnie samej. Skoro już mówimy wprost o tej chorobie, jest jeszcze jedna rzecz. Osoby cierpiące na depresję często mają skłonności do cięcia się... Nie denerwuj się na mnie za takie zachowanie, grzecznie i spokojnie przekonaj mnie, że to nie jest dobre. Zapewne nie uda Ci się to, ale bądź cierpliwy. Z takimi osobami trzeba rozmawiać na spokojnie i umieć odpowiednio do nich podejść. Nie zabraniaj mi samookaleczania się, wtedy tym bardziej mnie do tego ciągnie. Przekonaj mnie, że są lepsze sposoby, lub zaproponuj nagrodę za wytrzymanie bez żyletki. To motywuje. Jednak nie bądź zły, gdy się potnę. Osoby takie jak ja mają słabą wolę. Mów, że nic nie szkodzi, namawiaj żeby jeszcze raz spróbować odciąć się od świata żyletek. Pokazuj, że cieszysz się, że nie przycisnęłam mocniej i jesteś dumny, bo wytrzymałam te kilka dni.
Kolejna sprawa - uśmiechaj się do mnie i wyciągaj z domu, nawet na krótki spacer. Świeże powietrze i rozmowa pomagają. Jeśli nie chcę z Tobą rozmawiać, po prostu przy mnie bądź, nie odzywaj się, ale bądź. I nigdy nie zostawiaj samej, nawet jeśli Cię o to proszę, lub na Ciebie krzyczę. I jeszcze raz - miej cierpliwość, anielską.
Wiem, ze to wszystko jest trudne, ale uwierzcie mi, że gdy po tych wszystkich staraniach, próbach i porażkach udaje się kogoś z tej depresji wyciągnąć to jest to sukces nie do opisania. Nadchodzi satysfakcja i szczęście, mimo że było cholernie trudno, a nawet właśnie dlatego, Gdy musimy na coś zapracować i w końcu się udaje szczęście z tego powodu jest ogromne. W ten sposób można uratować komuś życie. Może kiedyś ten człowiek uratuje kilka kolejnych osób? Ratujmy nasz świat, ratujmy człowieczeństwo, bo coraz mniej jest prawdziwych ludzi. Pomóżmy tym, którzy nie potrafią poradzić sobie sami z życiem, niech zobaczą, że mimo wszystko świat jest piękny, a problemy da się zwalczyć. Zmieniajmy świat na lepsze, pomagajmy! :)
Przeczytałeś cały post? Cieszę się. Chcesz skrytykować? Proszę bardzo, masz prawo do swojego zdania, tak samo jak ja. Jednak nie mam zamiaru zmieniać swoich przekonań, a to jest moje miejsce, gdzie liczy się moje zdanie. Nie podoba się? Ok, możesz wyjść. Chcesz wyładować złość, bo twierdzisz, że ludzie z depresją to idioci nie doceniający życia i trujący dupe innym? Ok, zostaw komentarz, ale nie oczekuj, że wejdę z Tobą w bezsensowną dyskusję. Twój wybór co zrobisz, ale tak jak pisałam na początku - nie masz nic dobrego do powiedzenia, to lepiej siedź cicho. A może myślisz tak samo jak ja? Daj znać! Nie pozwólmy, aby ktokolwiek czuł się samotny, pomagajmy! :)
Dziękuję wszystkim, którzy przeczytają, dobrej nocy. :)

Be a help to someone.

Jak pewnie zauważyliście wczoraj nie pojawił się post. Nie miałam na niego zbytnio czasu, a wieczorem siły. Od rana nie było mnie w domu. Przyjechała P. i cały dzień spędziłyśmy na wsi, a nawet wsiach. Szlajałyśmy się gdzie się da i żebrałyśmy o potrzebną nam rzecz. W sumie to był dobry dzień pomijając małe wkurzanie się. Wróciłam około dwudziestej pierwszej, ale nie miałam weny ani siły do pisania tu czegokolwiek. Dzisiaj również tej siły nie mam, gdyż od rana beznadziejnie się czuję i kręci mi się w głowie. Oczywiście i tak znając mnie oleję to i za chwilę gdzieś wyjdę. Jakoś nie bardzo przejmuję się własnym zdrowiem, zawsze skupiałam się na szczęściu bliskich osób zamiast na sobie. Taka już jestem i nie potrafię myśleć o własnych problemach, gdy mogę komuś pomóc rozwiązać Jego kłopoty. Kilka osób mi mówiło, że nie powinnam tak robić, bo i tak mało kto doceni moje poświęcenie.. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że dana osoba dzięki mnie się uśmiechnęła, coś się w jej życiu zmieniło, jakiś problem został rozwiązany.. Dla mnie liczy się po prostu szczęście innych, a nie to, co będę z tego miała. Jestem typem osoby żyjącej dla bliskich, nie dla siebie. Zawsze byłam zdania, że ja mogę cierpieć, ale osoby, które kocham powinny żyć w szczęściu, choćbym miała życie oddać by im to zapewnić. W dzisiejszych czasach mało jest osób, które tak intensywnie myślą o kimś innym zamiast samym sobie. Obecnie ludzie myślą tylko o tym, żeby im powodziło się dobrze, a reszta się nie liczy. Dlatego starajmy się zmienić świat i codziennie róbmy coś dla innych, pokażmy słabszym, że nie są sami! :) Nie musimy robić nie wiadomo czego, czasem drobnostka potrafi uszczęśliwić. :) Zwykła rozmowa, uśmiech, czy zrezygnowanie z czegoś, aby ktoś inny mógł dostać drobiazg. Pokażmy wszystkim, że można troszczyć się o bliźniego, a nie tylko o siebie. :)
Wybaczcie, że post jest troszkę nieskładny i krótki, ale tak jak mówiłam - nie najlepiej się dzisiaj czuję.
Miłego dnia!

środa, 19 sierpnia 2015

Stay positive, please.

W końcu wzięłam się za odświeżenie szafy. Wywaliłam wszystkie ciuchy i odkładam do oddania te, w których nie chodzę. Miałam się do tego zabrać dwa dni temu, ale zebrałam się dopiero dzisiaj. Cóż, jestem z siebie dumna, że zrobiłam to dziś, a nie jeszcze później. Jutro z rana widzimy się z P., której nie widziałam od bardzo dawna. Pogadamy, pośmiejemy, pewnie pojawią się jakieś zdjęcia i znów będziemy miały przerwę w kontaktach. Zawsze tak jest, totalny brak czasu daje się we znaki i wiele kontaktów z ludźmi po prostu na jakiś okres się urywa. W każdym razie mam nadzieję, że jutrzejszy dzień okaże się dobrym. Trzeba wykorzystywać jak najlepiej każdą chwilę wakacji, gdyż niewiele ich już zostało. Mimo wszystko staram się pozostawać w dobrym humorze, co jak na razie wychodzi mi dobrze. :) Oby jak najdłużej!
Dzisiaj moja mama siedziała z koleżanką w salonie i rozmawiały na temat wrześniowego festynu. Zeszłam na chwilę na dół i oczywiście moja mama musiała podłapać to, że ostatnio miałam wenę twórczą i kazała mi przynieść zeszyt z wierszami. Pani M. jest nauczycielką polskiego i mama stwierdziła, że musi przeczytać moje prace. Co miałam zrobić, przyniosłam te wiersze. I wiecie co? Usłyszałam wiele naprawdę miłych słów na ich temat. Pojawił się nawet pomysł, żeby wysłać je do jakiegoś wydawnictwa lub gazety młodzieżowej. Byłam zaskoczona tą propozycją, ale chyba się nad tym zastanowię. Może to byłby początek mojej drogi do stania się rozpoznawalną pisarką? Ostatni czas chyba faktycznie jest owocny i od kilku dni odnajduję prawdziwą siebie. Nie powierzchownie, głębię siebie. Odkrywam swoją duszę. Podoba mi się to. Oby to wszystko nie skończyło się na tych kilku dniach, a trwało jak najdłużej. Jednak łapię każdą chwilę tego stanu, bo jak wiadomo wszystko co dobre szybko się kończy.

_____________

W sakramentalnej ciszy ducha
miłości serca umysłu otucha
deszcz łez, co spadają co dnia
i słońce uśmiechu, który łzy ukrywa
smukła twarz śmierci patrzy wprost w oczy
bądź czujny nocą i nie daj się zaskoczyć
licz dobre chwile i zbieraj jak skarby
ukryj gdzieś w sobie, nazwij wspomnieniami
ukochaj serduszko, co kruche jest jak lód
daj komuś szczęście słodkie jak miód.
Głowę podnieś wysoko i życiu w oczy spójrz
pokonaj strach i pokaż, że nie jesteś tchórz.
_____________

Łapcie kolejny wiersz. ;)
+Znowu mam wenę na tańczenie, dołączy się ktoś? ♥

wtorek, 18 sierpnia 2015

Be proud of yourself

Do mojego zeszytu wpadły kolejne dwa wiersze. Chyba naprawdę w końcu odkrywam siebie i to kim jestem. Obym tylko nie zgubiła tego w szumie i zgiełku września. Zostały dwa tygodnie wolności, ten czas tak szybko zleciał... Nie będę tutaj się rozpisywała na ten temat, gdyż obecnie na każdym blogu znajdziecie kilometry tekstu o tym jak to szkoda, że niedługo szkoła oraz o tym jak się do tego przygotować. Takie rzeczy to nie dla mnie. Chcę, aby mój blog był oryginalny, inny od reszty. Niczego nowego bym nie napisała, poza tym, że w roku szkolnym moja aktywność tutaj może się zmniejszyć. Cóż, na pewno  się tak stanie. Nawał nauki, obowiązków, brak czasu, to wszystko będzie miało wpływ na moją obecność na blogu. Oczywiście postaram się pojawiać tutaj jak najczęściej, ale wiadomo jak to jest w praktyce. Nie chcę pisać na siłę co dwa dni, gdzie żaden z postów nie będzie zawierał konkretnej treści. Prawdopodobnie posty będą rzadziej, jednak z przekazem. Jeśli dopisze szczęście to każdy przejaw weny twórczej będę tu publikowała. Tak więc zostańmy wszyscy tu gdzie jesteśmy i nie dajmy się zwariować szkolnemu wirowi, mimo wszystko.
Dziś pierwszy raz od około trzech tygodni zjadłam swoją ulubioną czekoladę. Niby nic, prawda? Ale jednak. To takie cudowne uczucie pozwolić sobie na chwilę przyjemności po dłuższym czasie. Czuje się wtedy największą radość z tego, że udało się wytrzymać. Jestem z siebie dumna.
Postanowiłam wprowadzić na bloga nowy element. Każdy z nas jest czasem dumny ze swojej drugiej połówki, przyjaciela, członka rodziny, lub z samego siebie. Ale dlaczego tylko czasem? Jesteśmy władcami życia, dokonajmy czegoś! Niech każdy dzień przynosi nowe powody do dumy.:) Oczywiście nie zawsze to wyjdzie, ale co stoi na przeszkodzie, aby spróbować? Chciałabym codziennie, lub przynajmniej co dwa dni pisać tutaj co zrobiłam danego dnia, że mogę być z tego dumna. Niech życie stanie się łatwiejsze, doceniajmy nawet maleńkie sukcesy i pozwólmy sobie się nimi cieszyć. Pozwólmy sami sobie poczuć dumę! Oczywiście nie popadnijmy przy tym w samouwielbienie, bo nie o to chodzi. Chodzi o to, aby dostrzec w sobie coś dobrego, pokazać ludziom i własnemu umysłowi, że potrafimy zrobić coś dobrze. Dzielmy się swoimi sukcesami z innymi, może właśnie my staniemy się dla kogoś inspiracją, motywacją? Kiedyś usłyszałam, że jestem inspiracją dla bliskiej mi osoby i wiecie co? To jest naprawdę wspaniałe uczucie. :) Dążmy do tego, aby świat nas poznał i zauważył. Nie jako wybijających się na siłę idiotów, a jako normalnych ludzi, którzy nie boją się być sobą i spełniać marzenia. :)
No więc może zaczniemy od dziś!
Dziś jestem z siebie dumna, bo:
- napisałam kolejne dwa wiersze
- pomogłam komuś
- spędziłam miło dzień z przyjaciółmi
Doceniajmy małe rzeczy!
Życie co prawda nie głaszcze, a wręcz kopie w dupę, ale pokażmy mu, że damy radę. :)
Miłego wieczoru kochani! :)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

My poetry part 2

Mleczny kolor marzeń sennych
czarna perła braku serca
w głowie pełnia uczuć niemych
bo mój umysł to morderca.

Poświata szczęścia ukryta w powolnym kroku
smutek schowany w ulubionych butach
szal tajemniczości dodaje uroku
kropla złotych myśli na deszczowych słotach.

Miłości nuta w małym notatniku
i uśmiech przez łez ścianę jest jak sztabka złota
dotyk znanej dłoni dostarcza dreszczyku
czasem przyda się do życia i kałuża błota.

_____________

Ojej, chyba napisałam dzisiaj cztery wiersze w ciągu godziny, dwóch? Wena!

_____________

Zamknięta w rysach człowieczego ciała,
miłość do życia się cicho ustała.
Lecz gdzie jej szukać?
W oczach, co światłem swym noc rozjaśniają.
W ustach, co magiczne słowa wypowiadają.
W uśmiechu dającym znak o szczęściu serca,
choć często pozornym, szukaj czy gdzieś jest łza...
Bo w tej miłości - miłości do życia,
wiele upadków i wzlotów Cię czeka.
Czy warto? - możesz zapytać,
lecz nikt nie będzie Ci wprost odpowiadać.
Sens swego istnienia musisz znaleźć sam
ja dzisiaj Tobie tylko jedną radę dam:
choć będzie trudno nigdy się nie poddaj,
część swojego szczęścia bliźniemu oddaj!

_____________


Zastanawialiście się kiedyś jakie znaczenie ma w obecnych czasach poezja? Ja tak i z przykrością stwierdzam, że posiada ona coraz mniejsze grono odbiorców. Może warto jednak zagłębić się w piękno wierszy? Może warto odnaleźć w sobie tę wrażliwość, którą one ze sobą niosą? Może warto wgryźć się w duszę piszącego, poczuć to co on? Według mnie zdecydowanie warto. Od bardzo dawna interesuję się poezją i uwielbiam pisać wiersze. Możecie zapytać co w tym widzę takiego wspaniałego. Cóż, tego nie da się opisać. Po prostu w ten sposób pokazuję swoje uczucia i nadaję im jakąś formę. Nie zawsze mi to wychodzi dobrze, ale uczę się. Mam nadzieję, że spodoba Wam się moja twórczość i styl pisania. Chciałabym, żeby moje wiersze ukazały się kiedyś w tomiku. Takie małe marzenie. Może jest realne? Chyba powinnam się o to kiedyś postarać. Co myślicie? Chciałabym się rozwijać w tym kierunku, chciałabym pisać świetne wiersze i być za nie doceniana. Już kilka razy słyszałam, że świetnie piszę i dziękuję za każde dobre słowo na temat mojej twórczości, to dla mnie naprawdę wiele. Póki co opinie o wierszach otrzymywałam od osób znajomych, które raczej chciały być miłe niż szczere, ale jednak za każdym razem czułam się jakbym coś w życiu potrafiła zrobić dobrze. Z czasem będę pisała coraz lepiej, chcę doskonalić swoje "dzieła" i iść z podniesioną głową ku sukcesowi. Uda mi się dojść do celu?
Miłego wieczoru!

My poetry

Światło dzięki któremu bije moje serce
oświetla spragnione dotyku Twego ciała ręce
jakaś cząstka mnie pragnie miłości
choć to uczucie od dawna we mnie nie gości
zadaje rany i jest źródłem bólu
lecz być kochanym to marzenie ludzi wielu.
Jak nie stracić głowy gdy coś ją chce omotać?
Jak powstrzymać serce, by nie chciało kochać?
Gdy człowiecza dusza lekka jest jak piórko
z trudem przychodzi nawet poranna pobudka
każdy dzień i noc wyzwaniem się stają
gdy gdzieś w głębi duszy łzy krwi po policzkach spadają.
Ten świat choć rani jest jednak piękny
i nic tak nie uczy jak własne błędy
czasami trzeba w życiu coś stracić
trzeba się potknąć by coś naprawić
lecz krok za krokiem powoli do przodu
poruszać się musisz mimo bólu i zawodu
uśmiech na twarzy i w sercu muzyka
nie pokazuj nikomu że łzami ociekasz.

_____________

Tak jakoś naszła mnie wena na wiersz. Nie jest on kierowany żadnymi zawodami miłosnymi, ani niczym takim, choć mogłoby się wydawać, że tak jest. Po prostu przypływ weny twórczej, której mi zdecydowanie dzisiaj brakuje, jeśli chodzi o posty. A wiersze? Cóż, lubię pisać o nieszczęśliwej miłości i często to robię. Taki motyw w twórczości osoby, która miłości nie chce. Może właśnie dlatego, że mam o niej złe zdanie zawsze piszę o niej jako o czymś złym, raniącym, nieszczęśliwym po prostu. Nie wiem. W każdym razie Wam wszystkim życzę, aby spotkała Was prawdziwa, szczęśliwa miłość. :))
Miłego popołudnia! :)

niedziela, 16 sierpnia 2015

Go wherever you want

Wybaczcie mi wczorajszy brak posta, ale jakoś nie miałam ani weny ani za bardzo czasu. Piątek wieczorem grill z K. i M., było ciekawie! Wchodzenie do rzeki po godzinie dwudziestej było tak świetnym pomysłem! Wczoraj zanim wstałam była 11, jakoś zleciało do wieczora i na Głowienkę! Jestem zadowolona, nie powiem, że nie. :) Mimo byłego chłopaka, który chcąc mnie zaczepić trafił kapslem od piwa w koleżankę. Gratulujmy mu wszyscy inteligencji, wielkie brawa dla niego. Było wesoło, co chwilę się patrzył, a ja i K. śmiałyśmy się jakbyśmy były pijane. Cóż, tej nocy leciałyśmy na pozytywnie! Potem chwila na parkiecie z chłopakami, a pod koniec "podryw" ze strony J. To było śmieszne, ale przynajmniej pobawiłam, a to najważniejsze! Muzyka nie do końca spełniała oczekiwania, ale daliśmy radę. Teraz tylko trzeba liczyć na to, że najbliższą noc spędzę również tam, tym razem z lepszym doborem muzyki.
Jakoś nie lubię tutaj pisać o sobie, jak to czytam to mam ochotę usunąć, bo wydaje mi się bez sensu. Jednak potrzebuję tego, muszę się gdzieś wygadać i podzielić wrażeniami oraz myślami. W końcu po to jest ten blog, ale chyba wolę pisać notki tematyczne, przemyślenia, a nie posty typowo o mnie. Czuję wtedy jakbym była czternastolatką opisującą swoje i tak nudne życie.. "Ludzie patrzcie jakie ja mam supi życie, jarajcie się tym i srajcie jakam fajna." Ugh. Cóż, jak już mówiłam potrzebuję tego i staram się nie pisać jakoś tak nudno, ale z lekkim posmakiem czegoś pouczającego, jakieś rady w związku z danym przeżyciem. Nie wiem, nie mam weny. Może jutro coś porządnego napiszę, o ile znajdę czas. Z rana do kościoła, chwilę potem rzeka z K. i M., a wieczorem możliwe, że znowu festyn. Mimo wszystko brak czasu chyba mi służy. Nie mam czasu na myślenie, a bawiąc się na środku parkietu z J., który oczywiście musiał się podlizywać, bo jakby to było bez podlizywania się, czułam że żyję. Czułam się sobą i czułam, że parkiet jest moim drugim domem. W sumie trzecim, bo jeszcze jest blog. Pomijając fakt, że w parze tańczyć nie umiem, choć J. nie mógł się powstrzymać od wychwalania mojego tańczenia hahaha. Cóż, ta noc była naprawdę zabawna.
 Pamiętajcie: róbcie to czego chcecie, dążcie tam, gdzie ciągnie Was serce, gdzie czujecie, że tam jest Wasz dom. Nie zatrzymujcie się tam, gdzie czujecie się dobrze, idźcie tam, gdzie czujecie się wspaniale, wręcz idealnie. Nie zwracajcie uwagi na ludzi, liczycie się tylko i wyłącznie Wy i to czego Wy pragniecie. Nikt za Was życia nie przeżyje! Niech każdy wybór będzie Wasz, każda myśl i decyzja. Bądźmy władcami życia!

piątek, 14 sierpnia 2015

Make your day better, smile!

Chyba czas wrócić do postów tematycznych. Tak więc dzisiaj chciałbym napisać kilka słów na temat udawania szczęśliwej oraz bycia sobą.
Wczoraj P. zapytał mnie co się ze mną stało, bo przecież jeszcze niedawno byłam taka radosna i wesoła, zawsze uśmiechnięta. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo zazwyczaj mój uśmiech wcale nie był szczery, a jedynie udawałam, że wszystko jest ze mną w porządku. Chyba wychodziło mi to naprawdę dobrze. Oczywiście zdarzało się, że naprawdę czułam się dobrze i nie musiałam udawać, po prostu szczerze się śmiałam. Jednak często moje prawdziwe samopoczucie musiałam ukrywać. To wiąże się z tym, że chowając swoje "prawdziwe ja" nie jestem sobą, choć zawsze powtarzam, że jestem i nikogo nie udaję. Troszkę sprzeczna sama ze sobą jestem, wiem. Bliskie mi osoby mówiły mi, że podziwiają mnie za to, że nie przejmuję się innymi ludźmi i jestem sobą, mimo wszystko. Że zarażam szczerym uśmiechem i uwielbiają spędzać ze mną czas, potrafią się ze mną uśmiać do łez. Jednak mogą ze mną również porozmawiać o wszystkim i zawsze poważnie podchodzę do problemów innych. Tak naprawdę to sama już nie wiem kim jestem. Z jednej strony pesymistką, która lubi samotność, jest zamknięta w sobie i boi się ludzi. Z drugiej jeśli się rozkręcę to jestem rozgadana, uśmiechnięta i pełna radości. Przynajmniej ludzie mi tak mówią. A jaka jestem tak naprawdę? Chyba pomiędzy. Gdy mam humor staję się zwariowaną i szaloną dziewczyną, która szeroko się uśmiecha, lecz gdy coś się wali natychmiast zamykam się we własnym świecie, przeżywam wszystko mocniej niż większość ludzi i odpycham od siebie tych, którzy chcą mi pomóc. Najgorzej jak wali się wszystko na raz, wtedy naprawdę trudno jest z tego wyjść. Niestety nie można zbyt długo leżeć na dnie, bo straci się część życia, która mogłaby być wspaniała, jeśli tylko się o to postarać. Cóż, odbicie się od dna to naprawdę skomplikowany i trudny proces. Należy pamiętać, że nawet najmniejszy krok naprzód to jednak jakaś zmiana, która prowadzi do sukcesu. Łapmy chwilę i kochajmy ludzi, póki mamy taką możliwość, bo gdy coś się skończy to już nie będzie tak super. Mówią, że coś musi się skończyć, żeby coś innego mogło się rozpocząć. Tylko, że zazwyczaj nie chcemy tego końca i trudno jest nam sobie z nim poradzić. Ale życie już takie jest i zmiany są nam potrzebne. Uczmy się na własnych błędach i dążmy do celu zdobywając po drodze wiedzę jak żyć. Chyba niedługo pojawi się tutaj zbiorek myśli, rad i sposobów na łatwiejsze i efektowniejsze życie. A ostatnie dwa tygodnie wakacji spędzę na poszukiwaniu samej siebie i odkryciu kim naprawdę jestem. Chyba każdy chciałby to wiedzieć, ale wiąże się to z trudną drogą, myśleniem oraz starciami z przeciwnościami losu. Jednak kiedyś trzeba się zdecydować na ten krok, odnaleźć samą siebie i pokochać. Nauczmy się zmieniać świat! Zacznijmy od siebie i pokażmy wszystkim, że potrafimy być sobą i upiększać uśmiechem otaczającą nas przyrodę. Dziś podzielmy się z każdą spotkaną osobą uśmiechem, niech dzień będzie piękniejszy! :) Potraficie?  A co powiecie na codzienne małe wyzwanie dla każdego z nas, aby ulepszyć świat?
Miałam nie dodawać tu swoich zdjęć, ale raz się żyje. Macie tu wizualizację dziewczyny, która kryje się za monitorem, smajl dla każdego! :)
Jakość telefonu, wybaczcie.
No i dziś lecimy na pozytywnie!
Miłego dnia, koniecznie z uśmiechem! :)

czwartek, 13 sierpnia 2015

LBA part 2

No wiec po tytule możecie się domyślić o czym będzie post. Przejdźmy do pytań:
1. Jaki masz cel w życiu?
Moim celem jest pomaganie jak największej ilości osób oraz rozwinięcie zdolności pisarskich.

2. Ile poświęciłabyś dla swojego bloga?
Nie potrafię powiedzieć, na pewno dużo, ale nie przesadnie. Ludzie często zaniedbują przyjaciół na rzecz swojej pasji, która okazuje się ważniejsza.. Nie w moim przypadku. Na pewno poświęciłabym jakieś mniej ważne rzeczy, jednak na pewno nie naraziłabym żadnej przyjaźni na rozpad przez bloga.

3. Czy masz jakieś plany na przyszłość?
Chciałabym wydać książkę albo tomik poezji, ale daleko mi jeszcze do tego.

4. Co skłoniło cię do założenia bloga?
Od zawsze lubiłam pisać, często w szkole byłam chwalona za styl wypowiedzi, więc postanowiłam pisać coś co będzie mogła czytać większa liczba odbiorców. Miałam kilka blogów, z których szybko rezygnowałam, dopiero obecny osiąga jakiś sukces i mam nadzieję, że nie odejdę stąd zbyt szybko.

5. Jak brzmi twoje motto?
Nie mam motta jako takiego, ale staram się żyć według słów: "Na przypale albo wcale", (jeśli chodzi o wakacje, wyjścia gdzieś, imprezy etc.) nie przejmować się ludźmi, bo i tak zawsze będą o mnie mówić złe rzeczy i po prostu być sobą. To chyba najważniejsze, w życiu należy być po prostu sobą. Ja jestem, nie każdemu to na rękę, ale cóż, życie. :)

6. Jesteś ekstrawertykiem czy introwertykiem?
Zdecydowanie introwertykiem.

7. Czy podoba ci się piercing?
Zależy gdzie, ale ogólnie mi się podoba.

8. Jak wygląda twój dzień?
Wstaję około 10/11, ogarniam się, sprawdzam bloga, fb, aska, instagrama etc., jem coś, potem zazwyczaj gdzieś wychodzę, wracam do domu, wieczór spędzam przy lapku z muzyką, tańczę, dodaję w nocy posta na bloga i idę spać koło 3/4, ewentualnie o 1, zależy. 

9. Czy wyobrażasz sobie siebie za dwa lata piszącego post na bloga?
Za dwa lata o tej porze będę po maturze, powoli będę szykowała się do studiów, ale myślę, ze nadal będę prowadziła bloga, o ile mnie coś nie zniechęci. Będę miała wtedy jeszcze bardziej rozwinięty język i styl wypowiedzi i mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie czytało mojego bloga.

10. Masz przyjaciół?
Mam, ale jedynie garstkę i jest nas coraz mniej, niestety. :")

11. Jakiego typu muzyki lubisz słuchać?
Głównie rock'a, ale wkręciło mi się disco polo, które mi poprawia humor.

Dziękuję bardzo za nominację http://alicjawkrainiekotow.blogspot.com/ :) To już druga nominacja w ciągu dwóch dni, dziękuję jeszcze raz! <3

Mój internet jest tak inteligentny, że jak chcę poszukać blogów do nominacji to się nic nie chce załadować, tak więc nie nominuję nikogo, ugh.
Dobrej nocy kochani! :)

No inspiration

Chyba mogę powiedzieć, ze za mną dobry dzień. W końcu z L., której nie widziałam od zakończenia roku szkolnego.. Oczywiście musiałyśmy się na siebie rzucić i wywalić na asfalt hahaha. Takie rzeczy tylko my, ale cóż, przynajmniej od początku było śmiesznie. Gorzej, że obie nas bolą głowy, a ja rozwaliłam łokieć haha. Potem chińczyk, PKP, bar słoneczny, zakupy, rynek, kocham Was matoły! Dziękuję za ten dzień i każde słowo wsparcia. :) Zakupy udane, w końcu dostałam pieniądze na prezent urodzinowy. Co z tego, ze urodziny miałam w maju. :))) Tak więc do szafy wpadły koszulka i spódnica. Robienie zdjęć w przymierzalni takie fajne, polecam! Musimy jeszcze gdzieś skoczyć przed końcem sierpnia.
Dopóki jestem z kimś to daję radę, śmieję się i jest supi. Gorzej jak zostaję sama i rozkminiam wszystko czego nie powinnam. Z jednej strony jestem typem samotnika i nie lubię ludzi, ale uwielbiam spędzać czas z niektórymi i boję się zostawać sama. Cóż, przynajmniej nie jestem z niczym pozostawiona sama sobie i cała ekipa mnie wspiera, we wszystkim. Szkoda tylko, że dwóm bliskim mi osobom świat się wali, a ja nawet nie mogę ich przytulić.. Obie mieszkają daleko i nawet jakbym chciała się do nich dostać to nie mam możliwości. I to mnie boli, chciałabym się do nich przytulić i zapewnić, że wszystko się ułoży. Jak ja nienawidzę tej bezsilności, ugh. To najgorsze co może być, szczególnie, ze jestem osobą, która zawsze chce pomóc.. Nie mogę wytrzymać, gdy ktoś cierpi, a ja nie mogę nic z tym zrobić. 
Powoli szykujemy się na jutrzejszego grilla, w końcu się trochę napiję i zapomnę o całym świecie. Byle pozostać w dość przyzwoitym stanie. Będę musiała jakoś odcierpieć tę kiełbasę, którą będę zmuszona zjeść. Dzisiaj poza dwoma kanapkami nic nie ruszyłam. Chyba mam jakąś obsesję. Ale cóż, za dwa tygodnie wesele, trzeba jakoś wyglądać! Byle do celu, powoli jakoś idzie. <3
Nie mam jakoś weny do postów tematycznych, może niedługo coś wymyślę i napiszę. Póki co musicie się męczyć z tym co jest, a odrobinę nieskładnie mi ostatnio wychodzi. Chyba wezmę psa nad rzekę, może zdobędę trochę inspiracji. 
No i oczywiście w tle cały czas disco polo, może mi humor poprawi i znowu spędzę wieczór i noc na tańczeniu. Oby mi to pomogło. :)))
Tak jakoś mi się wkręcił ten obrazek.
"Zawsze byłaś taka wesoła i uśmiechnięta, co się z tobą stało?" Eh :")
Miłego wieczoru! 

środa, 12 sierpnia 2015

Sad night, again.

Od dłuższej chwili przymierzam się do napisania tu kilku słów, ale jakoś mi to nie idzie. Dzisiaj noc spadających gwiazd, to znaczy tych całych perseidów. Macie jakieś życzenie, które chcielibyście wypowiedzieć? Pomyślałam jakie ja bym chętnie wypowiedziała i wiecie co? Zużyłabym je nie na siebie, a na bliską mi osobę, z którą już nie rozmawiam. Nie wiem czy to kochane i miłe czy zmarnowanie życzenia.
Ogólnie dzisiaj dobry dzień był, rzeka z ekipą, pośmiali, pogadali, dziękuję. :) Jutro z najlepszymi, byle wytrzymać te lekko ponad dwanaście godzin. W piątek prawdopodobnie będzie okazja żeby się nachlać, chyba tego potrzebuję. Weekend na festynie, oby wypaliło. Jeśli to wszystko się uda będę happy. Zapowiada się dobrze, ale niestety nawet po cudownych dniach nadchodzą noce, które już niekoniecznie przynoszą uśmiech. Chyba tak troszkę po kolei wszystko się wali, a ja na siłę próbuję być silna. Piszę Wam, abyście pokonywali strach, dokonywali zmian, byli władcami własnego życia, a sama nie bardzo to potrafię, mimo że się staram, Wychodzi.. Ale tylko chwilowo, dopóki nie dopadnie mnie kolejna nocna zmuła. W sumie lepsze to niż cały czas być pogrążona w smutku, zawsze to jakaś odmiana i krok do przodu. Każdy ruch się liczy, ważne żeby nie stać w miejscu. Rok temu miałam to samo, każda noc była dla mnie koszmarem. Tylko, ze wtedy radziłam sobie o wiele gorzej niż teraz, więc jest postęp. Kurcze, chciałam pisać jakoś bardziej optymistycznie, ale mi nie wychodzi, wręcz przeciwnie. Nawet disco polo mi nie pomaga, moje myśli opanował jakiś zły demon. Mam ochotę zapalić, ugh.
Dobra, spróbuję coś tu naskrobać o tej rzece. Gdy tam przyszłyśmy z K. czułam się okropnie i nie chciałam ściągnąć sukienki. W stroju kąpielowym czułam się obnażona i poniżona. Nie pytajcie dlaczego, bo nie mam pojęcia, ale nie byłam w stanie stać na brzegu lub w płytkiej wodzie.. Uciekłam od razu do głębokiej wody i tam siedziałam. Czułam się jak wielka, gruba świnia, na którą się wszyscy gapią. Przecież wiem, że tak nie jest.. Ale z jakiegoś powodu nie potrafię pomyśleć o sobie, że jestem szczupła, powiedzieć to już w ogóle nie możliwe. Chyba moja psychika jest zniszczona doszczętnie. A jem jak anorektyczka.. Ugh.
Nienawidzę siebie, nienawidzę swojego ciała, nienawidzę mojej totalnej beznadziejności. Ja wcale nie popadam znowu w depresję, ani trochę. :)) Coraz bardziej utwierdzam się w fakcie, że przed nią nie da się do końca uciec, ona zawsze będzie czekała na odpowiedni moment i wróci. Cóż, najlepsza przyjaciółka. Cóż, stay strong jak najdłużej, najwyżej z czasem się wyniszczę. I tak to robię, eh.
Chyba powinnam napisać tu coś dopiero jutro po powrocie z Krosna, może wtedy post będzie bardziej pozytywny.
Dobrej nocy kochani. :)
Przepraszam.

Liebster Blog Awards

Miałam zamiar siedzieć dzisiaj cały dzień w domu, ale K. wyciągnęła mnie na rzekę i spędziłyśmy tam kilka godzin, z czego większość czasu w towarzystwie M.. W sumie to potrzebowałam tego, ale o tym może napiszę w poście nocnym. Ten wpis ma zupełnie inny cel. Po powrocie do domu czekał na mnie zaskakujący komentarz. Tytuł posta wszystko wyjaśnia. Jeśli nie wiecie czym jest LBA to już tłumaczę! Liebster Blog Award ma na celu wypromowanie blogów o mniejszej liczbie obserwatorów oraz poznanie ich właścicieli troszkę lepiej. Polega to na tym, że odpowiada się na jedenaście pytań zadanych przez nominującego, a następnie zadaje się kolejne jedenaście i zadaje jedenastu innym blogom. Nie można nominować osoby, od której się nominację dostało. Ja otrzymałam ją od   http://hasztagowskiemysli.blogspot.com/, za co bardzo dziękuję! Tak więc przejdźmy do pytań:
1. Jakie jest Twoje największe marzenie?
Wydać książkę, lub własny tomik poezji, to byłby dla mnie naprawdę duży sukces.

2. Co jadłeś/aś na śniadanie?
Kajzerkę z powidłem śliwkowym mojej mamy. XD

3. Co jest Twoim największym sukcesem?
Hmm... To, że pomogłam wielu ludziom dojść do celu, podnieść się z dna, zmienić się, zmienić nastawienie do życia, do ludzi. To, że bliskie mi osoby mi coś zawdzięczają, cieszy mnie, że dzięki mnie coś się w ich życiu zmieniło. No i to, że poradziłam sobie w najgorszym dla mnie okresie i się zmieniłam. To wszystko to dla mnie jeden, ogromny sukces.

4. Ulubiony owoc?
Borówka, mogę jeść w nieskończoność.

5. Kto jest Twoim wzorem do naśladowania i dlaczego?
Od dwóch lat podziwiam Krzysztofa Kamila Baczyńskiego - wspaniałego poetę i powstańca. Jest dla mnie wzorem jeśli chodzi o wiersze, był twórcą niezwykle inteligentnym, a jego dzieła są trudne do zrozumienia, lecz piękne. Jako młoda "poetka", bo nie jestem w tym tak dobra, żeby móc się nią nazywać, chciałabym kształtować swój styl pisania wierszy, a Baczyński swoimi umiejętnościami językowymi i doborem środków artystycznych jest dla mnie inspiracją. Ponadto podziwiam go za to, że podczas wojny walczył z bronią w ręku, mimo że się do tego nie nadawał. Był wrażliwym mężczyzną, w dodatku fizycznie nienadającym się do wojny z oprawcą. Jednak poświęcił swoje życie, abyśmy my teraz mogli żyć. Wykazał się odwagą, mądrością, miłością do tego co najważniejsze, kreatywnością i wyobraźnią. Staram się także taka być, kochać bliskich, używać inteligencji, tworzyć coś co ludzie będą czytali i pomagać im zawsze kiedy mogę.

6. Ulubiony zespół muzyczny?
Zdecydowanie Green Day, polecam! ♥

7. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Na pewno tańczyć, pisać coś na bloga, spotykać się z przyjaciółmi, uwielbiam spacery, słuchać muzyki, czytać książki, chyba jak każdy. Z takich zajęć, które nie pojawiają się u każdego to lubię pisać wiersze, ale to muszę mieć wenę. Kocham pomagać innym, pracuję charytatywnie, uczę się hiszpańskiego, lubię jeździć na rolkach. Nie spędzam czasu jakoś inaczej niż reszta ludzi, w tym przypadku jestem jak wszyscy.

8. Masz wielu przyjaciół?
Tylko garstkę, ludzie ze mną nie wytrzymują, bo mam zbyt trudny charakter, ewentualnie dowiedzą się czegoś o mnie, co niekoniecznie jest prawdą i odchodzą.. No i jakoś coraz mniej ufam ludziom.

9. Jaką rolę w Twoim życiu odgrywa rodzina?
Dużą, choć nie zawsze panują między nami dobre stosunki.

10. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Nie. Od pierwszego wejrzenia może być zauroczenie najwyżej. Nie da się kochać osoby, której się nie zna, a widzi tylko otoczkę, która zazwyczaj i tak jest zdradliwa.

11.Czy Twoim zdaniem młode pokolenie zmieni coś w naszym kraju?
Szczerze mówiąc obawiam się, że tak i to na gorsze. Jednak trzeba mieć nadzieję, że ta mądrzejsza część naszego pokolenia się wybije ponad głupotę reszty i jakoś zmieni nasz kraj na lepsze. Cicha nadzieja jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Pytania do innych blogerów:
1. Który język świata uważasz, za najpiękniejszy?
2. Co sądzisz na temat związków homoseksualnych?
3. Jak bardzo ufasz ludziom?
4. Ulubiony deser?
5. Co jest dla Ciebie ważniejsze - przyjaźń czy miłość?
6. Masz lepszy kontakt z mamą czy z tatą?
7. Co sądzisz o osobach, które zmieniają się dla kogoś?
8. Czy uważasz się za osobę ambitną?
9. Co myślisz o dzieciach mających wszystko od najmłodszych lat?
10. Jak często zdarza Ci się kłamać?
11. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?

Nominuję:
http://uwolnionaodsiebie.blogspot.com/
http://sheryose.blogspot.com/

No i w sumie tyle, obserwuję mało blogów, a kilka już było nominowanych nie raz i nie chcę męczyć, a niektórzy nie przyjmują nominacji do LBA.
Jeszcze raz dziękuję za nominację! :)
Miłego wieczoru! ;)

wtorek, 11 sierpnia 2015

Party, dance and smile!



Tak jakoś wkręciła mi się ta piosenka. Nie wiem czemu, nie mam złamanego serca, ani nic, po prostu weszła mi w głowę i baluję sobie w pokoju tańcząc do własnego odbicia. Za mną ciężki dzień, nawet troszkę smutny, ale jak zawsze trzeba było dać radę. Obecnie jest lepiej, wawa leci non stop, a ja w szpilkach tańczę nie myśląc o niczym poza muzyką, ignorując ogromny ból brzucha. Mam wielką ochotę na imprezę! Byle do soboty i pobawimy, w niedziele możliwe, że też, a czwartek spędzamy z najlepszymi! Tęsknię za moimi małpami, to musi być dobry dzień! :)) Pod koniec sierpnia czeka mnie wesele pod Krakowem, kolejna okazja do pobalowania, szkoda tylko, że nie będę tam znała nikogo w swoim wieku. Cóż, chyba będę musiała przełamać swój strach przed ludźmi i kogoś poznać, o ile znajdą się tam osoby w moim przedziale wiekowym. Oby! Chyba zaczynam myśleć bardziej optymistycznie, a to oznacza jakąś poprawę życiową. :) Co prawda od kilku dni mam skłonności do płaczu, ale czasem trzeba wylać emocje, żeby zrobić miejsce na uśmiech. W końcu jestem wielką fanką tańca i wygłupiania się, mimo dość pesymistycznej i melancholijnej natury. Tak więc zróbmy wszyscy coś ze sobą i zatańczmy, zapraszam!

Niech każdy wieczór ma w sobie coś pozytywnego! Nie bójmy się, wprawmy nasze ciała w ruch, niech każdy poczuje w sobie siłę i moc do życia! Mnie taka forma spędzania czasu bardzo pozytywnie nastawia i daje radość, polecam! :) Za każdym razem, gdy zaczynam tańczyć wkładam w to siebie, nawet jeśli są to tylko wygłupy w pokoju. Tańcząc czuję się całkowicie sobą, to takie wspaniałe uczucie! I pomaga na smutki!
Nie dajmy się opanować życiu, to my bądźmy władcami, niech smutki i żale nie zasłaniają celu! Niech będą tylko zwykłymi wybojami na drodze, które nauczą jak iść przez drogę życia, prosto do marzeń i wspaniałej przyszłości!
Chyba tego typu myśli będą przewodnimi na moim blogu, postaram się nawiązywać do tego tematu w każdym poście.
"A ja tęsknię wciąż za Tobą, chcę byś była teraz obok.. Tak jak gwiazdy pragną nieba, tak mi Ciebie dziś potrzeba.." :") 
No cóż, sentymentalnie też musi być.
Miłego wieczoru i dobrej nocy kochani! :)
DZISIAJ MOGĘ WSZYSTKO, JESTEM TAK BLISKO NANANA!

I'm coming back

Hej, nie wiem od czego zacząć. Tyle czasu mnie nie było. A tyle się zmieniło. Nie wiem dlaczego w końcu odważyłam się tu znów zajrzeć i napisać kilka słów. Wybaczcie że moje posty nie będą tak obszerne ale nie potrafię tak. Od dłuższego czasu myślałam nad powrotem, ale nie wiedziałam co napisać. Teraz siedzę na oknie, (nie powiem, kto mnie tego nauczył)  jest ciemno, mam w uszach słuchawki właśnie leci piosenka trochę już zapomniana jednak refren ma bardzo trafny przekaz "nie bój się, bo wielkie oczy ma ten strach, to tylko złudzenie, wiec uwierz w siebie [...]  śmiało płyń pod prąd" . Ostatnio trochę zatesknilam za tamtymi wakacjami, wiem napewno ze były niezapomniane i chociaż staram się by i te były podobne to nic dwa razy się nie zdarza. Przepraszam ze to takie chaotyczne. Kurde przecież ja nie zamulam. Musze zrobić coś szalonego.
Pozdrawiam, Weronika
P. S.  Mam nadzieje ze mnie nie zlinczujecie :)

Pain, everywhere..

I znowu nieprzespana noc, eh. Zanim zasnęłam była prawie piąta, obudziłam się przed szóstą, moja bezsenność jest beznadziejna. Całą noc słuchałam wawy i nawet jak udało mi się na chwilę usnąć to słyszałam muzykę, także supi pospałam. Boli mnie gardło, zwijam się z bólu brzucha, kręci mi się w głowie, chce mi się rzygać, jest ekstra. Wyglądam dosłownie jak trup, czuję się tak samo. Wysoka temperatura nie pomaga, wręcz przeciwnie. Kurde, to będzie ciężki dzień. Ale trzeba myśleć optymistycznie, bo przecież życie jest takie piękne.. :))))) Dzisiaj nie nadaję się kompletnie do niczego, byle tylko przeżyć. A może ktoś jest chętny przejąć te wszystkie bóle? Byłabym naprawdę wdzięczna! Piszę ten post i zastanawiam się jakim cudem daję radę usiedzieć. Nienawidzę narzekać, ale czuję się tak okropnie, ugh. Weny oczywiście także nie mam na nic, supi. Zeświiruję dzisiaj, dajcie mi czwartek. Miałam się wziąć za książkę i za sprzątanie w szafie, ale nie dam rady i oczywiście jak zwykle moje plany poszły się walić. Może do wieczora poczuję się lepiej i przynajmniej z psem nad rzekę pójdę. Jeju, obym dała radę.
Nie wiem co mam pisać, naprawdę nie wiem. Ale chciałam napisać przynajmniej coś krótkiego, cóż nie wyszło mi za bardzo. Wybaczcie, nie nadaję się do myślenia. Mam nadzieję, że przynajmniej Wy będziecie mieli dobry dzień.
Macie tu zająca, żeby nie było pusto. Nie wiem czemu mnie ten obrazek śmieszy, ale zając fajny.

Blog post without idea

Jest po północy, pora kiedy dodaję nowe posty, jednak kompletnie nie mam weny. Nie chcę zaniedbywać bloga, obiecałam sobie, że codziennie coś będę dodawała, ale dzisiaj naprawdę nie wiem co mam tutaj napisać. Siedzę na łóżku i słucham wawy. Nie mam zupełnie humoru, wzięło mnie na wspomnienia i troszkę popłakuję. A w tle disco polo... W takich momentach uświadamiam sobie, że jestem silną osobą, Mimo tych wielu załamań, porażek i wielokrotnego osiągnięcia dna. Potrafię śmiać się, cieszyć, bawić, ale uświadamiam to sobie dopiero, gdy dopada mnie gorszy humor. Myślę sobie wtedy: "kurde, potrafiłaś tyle czasu dawać sobie radę i uśmiechać, mimo problemów, mimo straconych przyjaźni, chwil, mimo błędów, rozczarowań i trudności". Jednak upadam. Nie potrafię być silna cały czas i przy natłoku spraw znowu popadam w stany depresyjne i załamkę. Ale jak widać potrafię sobie ze wszystkim poradzić, co potwierdza moją siłę. W takich momentach przestaję w nią wierzyć, nie potrafię powiedzieć o sobie choćby jednego dobrego słowa. Na szczęście w najgorszym okresie miałam przy sobie K., który nauczył mnie, że po upadku należy się podnieść i iść dalej, na przekór ludziom, pokazując wszystkim wokół oraz samej sobie, że mam w sobie siłę i poradzę sobie. Wspierał mnie zawsze i mówił jak jestem wspaniała, ile potrafię, ile dla niego zrobiłam, Pamiętam jak powiedział, że nigdy nie będzie w stanie mi się odwdzięczyć za to wszystko co dla niego zrobiłam. Poczułam wtedy, że dla kogoś coś znaczę, że jest ktoś, kto docenia moją przyjaźń. To chyba znaczy, że mam jakąś wartość. Choć przecież nic takiego nie robiłam, po prostu byłam przyjaciółką, taką jaką każda przyjaciółka powinna być, byłam prawdziwa, to wszystko. Jednak dla innych to co robię coś znaczy i cieszę się, że mogę czasem komuś pomóc.
Chyba muszę wziąć się w garść i przestać płakać. Trzeba znaleźć w sobie tę siłę, ogarnąć dupę i brnąć przez życie, powoli do przodu, byle nie stać w miejscu. I tak jest lepiej niż kiedyś, chyba mogę być z siebie dumna. A jak z Wami? Macie w sobie pokłady mocy i trzymacie się dobrze? Mam nadzieję, że tak. Może tylko ja jestem rozbitkiem życiowym i nie potrafię sobie poradzić ze wszystkim. Jestem zbyt wrażliwą i emocjonalną osobą. Ludzie mówią, że wystarczy żebym się tak nie przejmowała i będzie lepiej, ale to nie jest takie proste, gdy się ma tak delikatną naturę. Od dziecka byłam płaczliwą osobą, ale nauczyłam się walczyć o swoje. To chyba jakiś plus, prawda? Mimo wszystko, nauczmy się, że nie możemy siedzieć w miejscu czekając na rozwój wydarzeń, bierzmy życie we własne ręce i walczmy o to, co kochamy! Przynajmniej na tyle na ile się da. :)
Mój pies dzisiaj pierwszy raz szedł przez stary most w mojej wsi i strasznie się bał. Jednak udało się przejść, powoli, spokojnie i do celu! Niech to proste wydarzenie pokaże nam wszystkim, że strach jest do pokonania i to my mamy nad nim władzę, nie możemy dać się mu obezwładnić!

No i post napisał się sam, troszkę nie wyszedł, ale gdy nie mam weny to tak jest.
Dobranoc! :)

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Good party

Kolejna noc spędzona na pisaniu posta na bloga. Tym razem z jedną różnicą - chwilę temu wróciłam z imprezy i chciałabym Wam o tym opowiedzieć. Na XV Biesiadzie Karpackiej w Chorkówce pojawiłam się dość niespodziewanie, choć nie do końca. Było to we wstępnych planach, ale jak to w życiu wyszło zupełnie inaczej.. Mianowicie przyjechałam z zupełnie innymi ludźmi niż miałam to zrobić, a zapowiadało się, że nie pojadę wcale. Jednak udało mi się na spontanie ogarnąć ekipę i lotem na Chorkówkę! Szczerze? Potrzebowałam tego, bardzo. Wspaniali ludzie otaczający mnie nastawili mnie na pozytywnie. Koncert zespołu TOP ONE okazał się doskonałym początkiem wieczoru. Stałam w pierwszym rzędzie krzycząc z całych sił i tańcząc. Gdy wokalista powiedział, że dla dwóch najlepiej bawiących się osób lecą białe misie od razu zaczęłam skakać i klaskać jeszcze energiczniej. I oczywiście osiągnęłam cel - miś dostał się w moje ręce.

Cały koncert przebalowałam w wyśmienitym humorze śmiejąc się co chwilę do jednego z członków zespołu, który raz po raz posyłał mi uśmiechy. Wiem, to brzmi jakby pisała to nie zwykła dziewczyna, a zwariowana fanka, której wydaje się, że ktoś z zespołu się na nią gapił.. Chyba moja dobra zabawa zaowocowała. Po koncercie dopchałam się do autografów. Co z tego, że był tam tłum, jak chcę to potrafię. Członkowie zespołu od razu mnie poznali, chyba rzeczywiście się wyróżniałam w tym pierwszym rzędzie drąc mordę i hulając. Jeju, pisze jak serio jakaś głupia fanka, ugh. Potem chwila przerwy w balowaniu, a następnie dyskoteka, w czasie której bawiłam się tak doskonale, że nie zwracałam uwagi na otaczający mnie świat. Chłopak koleżanki, z którą przyszłam powiedział, że jego koledzy co chwilę o mnie pytają i chcą mnie rwać. Oczywiście rozśmieszyło mnie to, bo przesadzał, był pijany i nie wiedział co mówił. Takie jak ja nie mogą się nikomu podobać hahaha. Jednak w otoczeniu tego wszystkiego czułam się naprawdę świetnie. W końcu czułam się sobą i czułam się piękna. Nie, nie jestem typem uwielbiającym samą siebie.. Po prostu w końcu czułam się kimś wartym czegokolwiek. Dziękuję każdemu kto przyczynił się do świetności tego wieczoru i nocy. Szkoda, że o północy musiałam wracać, miałam ochotę jeszcze się pobawić. Cóż, jestem wdzięczna za to co otrzymałam w ciągu ostatnich godzin, to i tak wiele. Niestety trzeba wracać do rzeczywistości, skończyło się co dobre. Po tygodniu bez głosu odzyskałam go na jakieś półtora kolejnego tygodnia, a teraz.. Znowu go tracę, gardło boli i ledwo mówię, darcie się mi nie służy. Jednak warto było, mimo że dodatkowo od godziny umieram z bólu brzucha. Czasem trzeba trochę pocierpieć.
Wybaczcie, że dzisiaj post zupełnie inny od reszty, ale gdzieś chciałam wylać emocje i podzielić się z kimś dobrym humorem, który na kilka godzin u mnie zagościł. Bo jak dzielić z ludźmi to nie tylko smutki, ale i radości! 
Dziękuję za każdy komentarz pod postami, one motywują, bardzo! 
Dobrej nocy kochani! :)