poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Mornings

Najgorzej jest rano. Wtedy człowiek musi stawić czoła rzeczywistości i uświadomić sobie, że urocza sielanka była tylko snem. To trudny proces. Przejście ze snu na jawę jest koszmarem dla wielu ludzi. Świadomość ponownego wejścia w życie często przeraża i paraliżuje. Pojawia się w głowie pytanie po co tu jesteśmy, dlaczego dalej żyjemy.. Chyba najprościej będzie mi to opisać na własnym przykładzie. Od rozmowy z K. minęły trzy noce. Trzy noce mi się śnił. Był ze mną. Znowu się przyjaźniliśmy, było cudownie. I wtedy, w najlepszych momentach tych snów musiałam się obudzić i uświadomić sobie, że to wszystko nie było prawdą. Powoli do mnie dochodziło, że rzeczywistość jest inna, jest okrutna, a ja leżę sama we własnym łóżku pogrążona w smutku. Ta część dnia jest najgorsza. Spadają na człowieka wszystkie złe myśli, wracają wspomnienia, ból, gorycz. Nie jest łatwo sobie z tym poradzić, szczególnie w sytuacji kiedy jest się samemu. Dalsza część dnia jakoś leci, znajduje się jakieś zajęcia, ale rano.. To walka o przetrwanie, walka z samym sobą o kolejny dzień. A nie zawsze chce się tę walkę wygrać, często nawet nie wstaje się z łóżka czując się tak beznadziejnie, że chciałoby się zniknąć. Tak się czuję od tygodnia, od trzech dni już dobitnie. Nie oczekuję pomocy, wiem że nikt nie byłby w stanie mi pomóc. Muszę liczyć tylko na siebie i w takie poranki przestaję całkowicie wierzyć, że uda mi się przeżyć jeszcze jeden dzień.
Jeszcze nie tak dawno K. powiedział mi, że jestem tak chuda, że tylko anorektyczki są chudsze. Jak wiadomo przesadził, ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy rzeczywiście nie wpadnę w anoreksję choć zawsze się zarzekałam, że do tego nie dojdzie. To wszystko się coraz bardziej komplikuje, a ja nie mam na nic siły. Chyba spędzę kolejny dzień z herbatką i laptopem.
Jak złapie mnie smutny i melancholijny nastrój to mam wenę do pisania. Może niedługo napiszę kolejne wiersze? Może ten czas będzie owocny w jakieś utwory literackie, a po czasie wszystko się ułoży?
Eh, co ja mówię, ludzie mają mnie dość, nie chcą mnie znać. Jednak jeśli popatrzeć z innej strony to zostałam mocno przez nich zraniona i oszukana. Nie ja jestem tutaj tą złą, o nie. Ufałam, wierzyłam, że w końcu znalazłam ludzi, którzy będą ze mną na dobre i na złe i się przeliczyłam. Przez jedną niewyjaśnioną sytuację posypało się wszystko. Cóż, nienawidzę ludzi. Mimo wszystko chciałabym, żeby było jak dawniej. Nadzieja matką głupich, prawda?

4 komentarze:

  1. Nadzieja matką głupich, ale szczęśliwych! ;) Powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo ciekawe :) w moim przypadku jest odwrotnie :) moje sny są koszmarne i co najgorsze ból w nich jest bardzo realny :) taka przypadłość ! ale wracając piszesz super i przyjemnie się to czyta :) pisz dalej!
    zapraszam do mnie: http://zakochanymol.blogspot.com/2015/08/skalny-kwiat.html#comments

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję snów i życzę, aby jednak zmieniły się w jakieś miłe. :)
      Co do pisania to dziękuję bardzo, mam nadzieję, że będzie to ktoś czytał. :)
      A do Ciebie chętnie zajrzę. :)

      Usuń