sobota, 8 sierpnia 2015

Bad night, but stay strong

Chyba osiągnęłam totalne dno. Dawno nie czułam się tak źle. Nawet nie jestem w stanie płakać, a to gorsze niż ryk. Miałam głupawkę, śmiałam się ze wszystkiego, świrowałam, a chwilę potem dopadł mnie dołek, z którego naprawdę trudno jest wyjść. Cóż, nie pierwszy raz to przechodzę i na pewno nie ostatni. Przez ostatnie dwa lata zdążyłam trochę opanować ataki autoagresji i radzenie sobie sama ze sobą. Oczywiście nie ma opcji, że zasnę i ominę gorszą część nazwijmy to "rytuału". Nie dam rady, jeśli położę się z zamiarem snu, poczuję się jeszcze gorzej.. Muszę cierpliwie znosić swój stan i próbować zająć czymś myśli. Jednak to nie jest takie proste, a nawet prawie nie wykonalne. Cóż, kto nie próbuje ten nie zyskuje. Dlatego piszę ten post, mając nadzieję, że wylewając emocje będzie mi łatwiej je znieść. W takich momentach jak ten czuję się jak ostatnie zero, jak nic nie warta istota, która nie potrafi zrobić najprostszej rzeczy. Zaczynam odpychać od siebie ludzi coraz bardziej, bo wiem, że z czasem ode mnie odejdą. Nie chcę się po raz kolejny rozczarowywać i nie chcę również aby kolejne osoby rozczarowywały się mną. Tylko jedna osoba wytrzymuje ze mną od lat, mimo dosłownie miliona kłótni i tygodni nie odzywania się do siebie. Dziękuję z całego serca, mimo że ta osoba nie przeczyta tego. Czeka mnie ciężka noc. Najlepsze jest to, że sama nie wiem co było powodem obecnej nostalgii. Nie wiem od czego się zaczęła moja głupawka zapowiadająca ataki depresji i autoagresji. To wszystko zazwyczaj dzieje się bez powodu.. Może po prostu wszystkie emocje, które w sobie tłumiłam, wszystkie łzy, którym nie pozwoliłam wypłynąć chciały wydostać się. Tak, teraz zaczynam płakać, w końcu jestem w stanie. Oddałam ludziom dużą część siebie i wiecie co? Mimo że czuję tę pustkę w sobie to nie żałuję. Jestem z siebie dumna za każdy uśmiech, który pojawił się na czyjejś twarzy dzięki mnie. Jestem dumna, że byłam w stanie pomóc komuś wyjść z dołka, odbić się od dna, naprawić coś, zmienić się. Cieszę się, że są osoby, które uważały mnie za najlepszą przyjaciółkę na świecie. To dla mnie ogromny sukces, mimo że teraz żadna z tych osób nie jest już przy mnie. No poza jedną, której dziękuję za wsparcie w ostatnim czasie, to dla mnie naprawdę ważne. W tym momencie wiem jedno: nawet jeśli stracę wszystkich ludzi, których przy sobie mam, co jest bardzo możliwe z moim charakterem to będę miała coś, co nadaje życiu jakiś sens. Ten blog będzie istniał tak długo jak tylko będę w stanie go prowadzić.. Nigdy bym nie pomyślała, że blogowanie będzie dla mnie tak ważne, że mnie pochłonie i będę tu siedziała codziennie. Czasami mam ochotę dodać nawet trzy wpisy w ciągu jednego dnia, jednak powstrzymuję się mówiąc sobie, że to za dużo, ileż można męczyć ludzi swoimi myślami. Mam ich w głowie tak dużo i powodują tak ogromny mętlik, że nawet w tych trzech postach dziennie by się nie zmieściły. Szczególnie teraz. Chyba powinnam przestać pisać tę notkę, bo zaczyna być chaotyczna.
Dobrej nocy życzę i udanego weekendu!

2 komentarze:

  1. Piękny blog. Brakuje mi tylko zdjęć. Mamy bardzo podobny styl bycia. Obserwuję i zostaje na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo! No właśnie się przymierzam, żeby zacząć dodawać zdjęcia, ale póki co nie mam na nie weny.. Wkrótce się pojawią, dziękuję za zwrócenie uwagi na ten brak. :)

    OdpowiedzUsuń