niedziela, 2 sierpnia 2015

Friend's day

Dziś jest Dzień Przyjaźni, a ja jak na ironię siedzę sama. Ugh, nie chcę tak. Cały dzień spędziłam w internecie próbując jakoś ogarnąć własne myśli. Tumblra praktycznie nie wyłączam, znowu żyję w jego świecie. Już sama nie wiem czy to miejsce mnie niszczy, czy pomaga, ale czuję się w nim dobrze. Łzy popłynęły jak co dzień, wspomnienia rozwalają moją głowę, błędy niszczą psychikę, a resztki mózgu walczą o przetrwanie. Mój organizm chyba sam już ma dość. Ponadto powoli moje ciało staje się takie jakie zawsze chciałam mieć. Nogi są coraz chudsze, twarz szczuplejsza. Od tygodnia nie jestem w stanie jeść normalnie, moje posiłki wyglądają jakby były anorektyczki. Sama nie wiem co czuję w tej sytuacji. Z jednej strony spełniam swój ideał, ale z drugiej niszczę sama siebie. To trudny temat, eh.
Chciałam wyrzuć z siebie emocje, ale nie potrafię, mam obecnie tak duży mętlik, że sama nie wiem co pisać.. Nie chcę znowu opuszczać bloga, będę się starała zaglądać tu dość często, ale jeśli moje posty mają być tak chaotyczne jak moje myśli to to wszystko bez sensu.
Wiem jedno. Zdałam sobie niedawno sprawę, że nie potrafiłabym kogoś pokochać, dać mu swojej miłości i zaoferować szczęścia. Od jakiegoś czasu tkwi we mnie przeświadczenie, że nie powinnam dawać ludziom zbliżać się do mnie. Każdego prędzej czy później zawodzę, każdego ranię, nawet jeśli nie chcę. Powinnam zostać sama, siedzieć w pokoju i skupić się na tym, aby nikomu nie przeszkadzać swoją osobą. Boję się, że znowu coś spierdolę. Nawet najbliższe mi osoby, które obiecywały, że będą na zawsze nie wytrzymały z kimś takim jak ja. Zakopię się pod kołdrą i nie wyjdę. Tak, to dobry pomysł.. Wezmę się za książki i ponowną naukę hiszpańskiego i tak zlecą wakacje, a potem skupię się na nauce i pisaniu. Chyba czas zająć się tym co ważne, a nie ludźmi, których albo zranię ja, albo oni mnie.
Miłego wieczoru życzę. :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz