niedziela, 16 sierpnia 2015

Go wherever you want

Wybaczcie mi wczorajszy brak posta, ale jakoś nie miałam ani weny ani za bardzo czasu. Piątek wieczorem grill z K. i M., było ciekawie! Wchodzenie do rzeki po godzinie dwudziestej było tak świetnym pomysłem! Wczoraj zanim wstałam była 11, jakoś zleciało do wieczora i na Głowienkę! Jestem zadowolona, nie powiem, że nie. :) Mimo byłego chłopaka, który chcąc mnie zaczepić trafił kapslem od piwa w koleżankę. Gratulujmy mu wszyscy inteligencji, wielkie brawa dla niego. Było wesoło, co chwilę się patrzył, a ja i K. śmiałyśmy się jakbyśmy były pijane. Cóż, tej nocy leciałyśmy na pozytywnie! Potem chwila na parkiecie z chłopakami, a pod koniec "podryw" ze strony J. To było śmieszne, ale przynajmniej pobawiłam, a to najważniejsze! Muzyka nie do końca spełniała oczekiwania, ale daliśmy radę. Teraz tylko trzeba liczyć na to, że najbliższą noc spędzę również tam, tym razem z lepszym doborem muzyki.
Jakoś nie lubię tutaj pisać o sobie, jak to czytam to mam ochotę usunąć, bo wydaje mi się bez sensu. Jednak potrzebuję tego, muszę się gdzieś wygadać i podzielić wrażeniami oraz myślami. W końcu po to jest ten blog, ale chyba wolę pisać notki tematyczne, przemyślenia, a nie posty typowo o mnie. Czuję wtedy jakbym była czternastolatką opisującą swoje i tak nudne życie.. "Ludzie patrzcie jakie ja mam supi życie, jarajcie się tym i srajcie jakam fajna." Ugh. Cóż, jak już mówiłam potrzebuję tego i staram się nie pisać jakoś tak nudno, ale z lekkim posmakiem czegoś pouczającego, jakieś rady w związku z danym przeżyciem. Nie wiem, nie mam weny. Może jutro coś porządnego napiszę, o ile znajdę czas. Z rana do kościoła, chwilę potem rzeka z K. i M., a wieczorem możliwe, że znowu festyn. Mimo wszystko brak czasu chyba mi służy. Nie mam czasu na myślenie, a bawiąc się na środku parkietu z J., który oczywiście musiał się podlizywać, bo jakby to było bez podlizywania się, czułam że żyję. Czułam się sobą i czułam, że parkiet jest moim drugim domem. W sumie trzecim, bo jeszcze jest blog. Pomijając fakt, że w parze tańczyć nie umiem, choć J. nie mógł się powstrzymać od wychwalania mojego tańczenia hahaha. Cóż, ta noc była naprawdę zabawna.
 Pamiętajcie: róbcie to czego chcecie, dążcie tam, gdzie ciągnie Was serce, gdzie czujecie, że tam jest Wasz dom. Nie zatrzymujcie się tam, gdzie czujecie się dobrze, idźcie tam, gdzie czujecie się wspaniale, wręcz idealnie. Nie zwracajcie uwagi na ludzi, liczycie się tylko i wyłącznie Wy i to czego Wy pragniecie. Nikt za Was życia nie przeżyje! Niech każdy wybór będzie Wasz, każda myśl i decyzja. Bądźmy władcami życia!

3 komentarze:

  1. AAA I am in love with your blog! thanks for sharing:) Do you want to support each other's blog by following each other?:) Please let me know if you do so I can follow you right back x

    kisses

    http://www.theclosetelf.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sami powinniśmy kreować nasze życie aby być z niego zadowolonym!
    ♥KLIK♥

    OdpowiedzUsuń