poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Good party

Kolejna noc spędzona na pisaniu posta na bloga. Tym razem z jedną różnicą - chwilę temu wróciłam z imprezy i chciałabym Wam o tym opowiedzieć. Na XV Biesiadzie Karpackiej w Chorkówce pojawiłam się dość niespodziewanie, choć nie do końca. Było to we wstępnych planach, ale jak to w życiu wyszło zupełnie inaczej.. Mianowicie przyjechałam z zupełnie innymi ludźmi niż miałam to zrobić, a zapowiadało się, że nie pojadę wcale. Jednak udało mi się na spontanie ogarnąć ekipę i lotem na Chorkówkę! Szczerze? Potrzebowałam tego, bardzo. Wspaniali ludzie otaczający mnie nastawili mnie na pozytywnie. Koncert zespołu TOP ONE okazał się doskonałym początkiem wieczoru. Stałam w pierwszym rzędzie krzycząc z całych sił i tańcząc. Gdy wokalista powiedział, że dla dwóch najlepiej bawiących się osób lecą białe misie od razu zaczęłam skakać i klaskać jeszcze energiczniej. I oczywiście osiągnęłam cel - miś dostał się w moje ręce.

Cały koncert przebalowałam w wyśmienitym humorze śmiejąc się co chwilę do jednego z członków zespołu, który raz po raz posyłał mi uśmiechy. Wiem, to brzmi jakby pisała to nie zwykła dziewczyna, a zwariowana fanka, której wydaje się, że ktoś z zespołu się na nią gapił.. Chyba moja dobra zabawa zaowocowała. Po koncercie dopchałam się do autografów. Co z tego, że był tam tłum, jak chcę to potrafię. Członkowie zespołu od razu mnie poznali, chyba rzeczywiście się wyróżniałam w tym pierwszym rzędzie drąc mordę i hulając. Jeju, pisze jak serio jakaś głupia fanka, ugh. Potem chwila przerwy w balowaniu, a następnie dyskoteka, w czasie której bawiłam się tak doskonale, że nie zwracałam uwagi na otaczający mnie świat. Chłopak koleżanki, z którą przyszłam powiedział, że jego koledzy co chwilę o mnie pytają i chcą mnie rwać. Oczywiście rozśmieszyło mnie to, bo przesadzał, był pijany i nie wiedział co mówił. Takie jak ja nie mogą się nikomu podobać hahaha. Jednak w otoczeniu tego wszystkiego czułam się naprawdę świetnie. W końcu czułam się sobą i czułam się piękna. Nie, nie jestem typem uwielbiającym samą siebie.. Po prostu w końcu czułam się kimś wartym czegokolwiek. Dziękuję każdemu kto przyczynił się do świetności tego wieczoru i nocy. Szkoda, że o północy musiałam wracać, miałam ochotę jeszcze się pobawić. Cóż, jestem wdzięczna za to co otrzymałam w ciągu ostatnich godzin, to i tak wiele. Niestety trzeba wracać do rzeczywistości, skończyło się co dobre. Po tygodniu bez głosu odzyskałam go na jakieś półtora kolejnego tygodnia, a teraz.. Znowu go tracę, gardło boli i ledwo mówię, darcie się mi nie służy. Jednak warto było, mimo że dodatkowo od godziny umieram z bólu brzucha. Czasem trzeba trochę pocierpieć.
Wybaczcie, że dzisiaj post zupełnie inny od reszty, ale gdzieś chciałam wylać emocje i podzielić się z kimś dobrym humorem, który na kilka godzin u mnie zagościł. Bo jak dzielić z ludźmi to nie tylko smutki, ale i radości! 
Dziękuję za każdy komentarz pod postami, one motywują, bardzo! 
Dobrej nocy kochani! :)

3 komentarze:

  1. Zdrowiej kochaniutka przede wszystkim ;)

    http://wana-wanaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się post, jest taki prawdziwy. Super, że udało Ci się jednak zrealizować plany i że "dostałaś" tego, czego potrzebowałaś. Wiadomo, jakieś oderwanie od zwykłej codzienności.

    conowegoumarty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń