niedziela, 14 grudnia 2014

Happy or unhappy?

Witam! c:
Minął kolejny tydzień grudnia, a klimat świąteczny coraz bardziej ogarnia serca. W ciągu tych kilku dni wiele się zmieniło, z pozoru nic, ale jednak. Nie mam laptopa, zdałam zagrożenia, dostałam mnóstwo piątek, miałam całodniową zamułę, zobaczyłam się z P., pracowałam charytatywnie i przeżyłam wspaniały dzień z K. Nie będę się rozpisywała o wszystkim, bo jestem jak wiadomo na telefonie, poza tym nie chce zanudzać. :)))
Ogólnie mówiąc poza dwoma szczegółami ten tydzień był dobry. Wczorajszy dzień spędziłam cudownie, od rana z uśmiechem. Na początek zbieranie żywności dla najuboższych jako wolontariat z caritasu. Było dość wesoło, a ludzie chętnie wrzucali produkty, pomijając garstkę idiotów, którzy nie potrafią nawet 'dzień dobry' powiedzieć tylko się krzywo patrzą, ugh.
Następnie chwilę w domu, szybko ogarnęłam pokój i po K. Jak zawsze od samego początku mieliśmy dobre humory. c: Grubasy zjadły ptasie mleczko, pogadały, pośmiały i poszły oglądać "Greys Anatomy". Na szczęście kalorie ze słodkości po części zostały spalone podczas wygłupów. c: Łaskotanie, darcie się, kopanie, bicie, dźganie, macanie, głupie zdjęcia i te sprawy. Uwielbiam to. Potrafimy się zachowywać jak debile, śmiać, wygłupiać, prawie jak zakochani i mieć dystans do samych siebie, do tego co robimy. Nie musimy się martwić, że któreś z nas zrobi, lub powie coś głupiego, każdy gest jest naturalny, zero jakichkolwiel barier w myśleniu i zachowaniu, totalna swoboda życia. Dlatego kocham spędzać czas z K. - czuję się przy nim swobodnie, wiem, że mogę być sobą i nie myśleć o tym co robię. Czy to nie dziwne, że tak dobrze się dogadujemy? Niektórzy twierdzą, że tak, ale mnie już jakiś czas temu przestało to wszystko dziwić. Doszłam do wniosku, że w końcu znalazłam kogoś, kto mnie doskonale rozumie i potrafi się dobrze bawić nie patrząc na to ile mamy lat. Wiem, że cokolwiek zrobie to i tak mam jego wsparcie, a jak trzeba to mnie opierdoli za głupotę. Zaś w innych momentach śmieje się ze mnie jak z największego debila. Uwielbiam tą swobodę przy najlepszym przyjacielu. Jestem za nią bardzo wdzięczna. :) W dodatku nie potrafię długo mieć złego humoru przy K., sama jego obecność, świadomość, że jest poprawia mi humor. Ponadto tak jak pisałam, nie muszę przy nim niczego i nikogo udawać, a nasza głupota się dopełnia i nie da się nie śmiać. A kłótnie? Nie ma. Mamy takie samo lub podobne zdanie na większość tematów, a jeśli tak nie jest to zawsze, gdy zaczyna się taki temat, już na początku dochodzi do kompromisu, a temat leci cholerę. To wspaniałe.
A teraz kontynuujemy leniwą niedzielę z książką i ćwiczeniami, trzeba się wziąć za ciąg dalszy odchudzania. Ostatni tydzień szkoły musi minąć szybko. Tylko 3 dni wstawania rano, to piękne. :)
Miłego dnia! ;)
/Baśka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz