poniedziałek, 29 grudnia 2014

Because we can

Kolejna rozmowa, a skutków dalej brak, eh. Walić to, lecim dalej!
Dziękuję moim matołom za dzisiejszy dzień, lovki!
No, a jutro wybywamy z E, do upragnionego Krakowa. Oj będzie się działo. Nie mogę się doczekać, to muszą być niezapomniane chwile. :) Kraków - szykuj się!
Dzisiejszej nocy tak wiele się zmieniło... Znowu troszkę wspomnień wróciło, dwie poważne rozmowy troszkę dały do myślenia. O dziwo naprawdę lubię takie poważne rozmowy z K., to mi pomaga. :) Gorzej z drugą rozmową, bo nie wyszło najlepiej, ale tak jak pisałam, walić to. :) Za późno na jakiekolwiek żale, co się stało to się stało, koniec.
Na szczęście w dalszej części dnia było coraz lepiej. Pośmialiśmy z E. i K., wiochy narobiliśmy, było cudownie, dziękuję. Oby więcej takich odpałów, jak najwięcej. Byle bez konsekwencji oczywiście.
Cóż, skoro poniedziałek wyjątkowo się udał to mam nadzieję, że cały tydzień będzie taki. W końcu jaki początek taki cały ciąg. Lecimy z pozytywnym nastawieniem! :)
Czeka nas milion sesji, nieprzespane noce, filmy, tańczenie i zwiedzanie. To musi być zajebiste, musi! Bo jakżeby inaczej, spędzę ten czas z moją E. :D Szkoda, że same, ale to się jeszcze ogarnie i kiedyś zbierzemy naszą świrniętą trójcę i podbijemy Kraków! :)
Tak, jesteśmy świrniętą trójcą, niebywałe prawda? Uwielbiam ten stan, kiedy ta dwójka coś odwala. Coś cudownego!
Ten wyjazd sprawia, że jestem miła, aż za bardzo. Tak więc do następnego razu, bo się jeszcze gorsza zrobię.
/Baśka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz