niedziela, 15 lutego 2015

Why am I so dissappointing?

Dlaczego ja jestem taka beznadziejna?
Wiele razy zadawałam sobie to pytanie i do teraz nie wiem gdzie tkwi przyczyna. Wiem jedno: jestem po prostu beznadziejnym stworzeniem o dziwnej sposobności życia. Nienawidzę tego. Nienawidzę mojej inności, do nikogo i niczego nie potrafię się dopasować. Taki niepasujący cosiek ze mnie. Każdego rozczarowuję, zawodzę, denerwuję. Nic nie umiem zrobić dobrze, wszystko psuję. Nawet rozmawiać z ludźmi nie potrafię. Nie nadaję się do niczego oprócz siedzenia cicho w pokoju. Nie powinnam się kontaktować z ludźmi. A jutro znowu szkoła. Znowu ten koszmar. Znowu mnóstwo ludzi, którzy przyprawiają mnie o mdłości, znowu nauczyciele, których nie lubię, znowu ściany budynku, który z pozoru jest duży, a jednak mnie przytłacza. Ponownie muszę stawić czoła temu wszystkiemu. Ponownie muszę wstawać o godzinie szóstej rano, lub wcześniej i udawać, że wszystko ze mną w porządku, że jest dobrze. Ale nie jest, do cholery, nie jest. Czuję się jak ktoś, kto tylko zawadza. Czy to tylko moje przekonanie, czy naprawdę tak jest? Nie wiem, ale odczuwam totalnie beznadziejne uczucie bycia kompletnie niepotrzebną i odstającą w społeczeństwie. Wiem, że nie pasuję do tego środowiska, chyba powinnam się zamknąć i nie wychodzić. Obiecałam K., że po próbie samobójczej sprzed niespełna trzech tygodni nie zrobię sobie krzywdy. Cóż, nie jestem osobą, która łamie obietnice, więc muszę być grzeczna. Skoro muszę żyć na tym pokręconym świecie to chyba powinnam mieć na to jakiś sposób prawda? Niestety nie mam żadnego. Próbuję jakoś funkcjonować i nawet mi to dobrze wychodziło, ale od trzech dni znowu mam absolutnego doła. Nie potrafię się cieszyć z niczego, nie potrafię się zdobyć na prawdziwy uśmiech. Jednak udaję. Udaję przed ludźmi, że jest mi lepiej, że jest normalnie. Nie chcę nikogo oszukiwać, nie lubię tego. To wszystko co się dzieje tak bardzo mnie przytłacza. W dodatku wróciły wspomnienia, wrócił ból i smutek. Depresja chyba też wraca, ale walczę, jeszcze z nią walczę. Najgorzej będzie przeżyć najbliższy tydzień. Może to przez to aż tak źle się ze sobą czuję? Powrót do szkoły, gdzie czekają na mnie kolejne przeszkody oraz te sprzed ferii raczej nie napawa mnie optymizmem. Może będzie lepiej, może wystarczy, że dam radę przeżyć ten początek, Nie wiem. W każdym razie muszę sobie poradzić. Mam K. i E., z ich pomocą musi być dobrze. Staram się myśleć choć troszkę pozytywnie, ale nie wychodzi mi to chyba. Przynajmniej próbuję, to jest ważne, prawda?
Chyba nie jestem dobra w opisywaniu swoich uczuć.
Miłego wieczoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz