poniedziałek, 10 listopada 2014

Raj nierzeczywisty

Śniło mi się, że umarłam
Wszelkie troski w moment spadły
Na dno i już nie wróciły
Kłęby kurzu się prześniły
I zginęły w syfie zdarzeń
Koniec niespełnionych marzeń
Stoimy na mecie kresu
Skończył się wyścig bez sensu
Zakończyła się historia
Co z pozoru nie ma końca
Odrzuciłam plony winne
Większym szczęściem to niewinne
Ukochane przez człowieka
A czas płynie, wielka rzeka
Umiejętność żyć w cierpieniu
To jest sukces w drodze wielu
Lecz nie łatwym to uczynkiem
Chcesz pomocy, czyń z pożytkiem
Kochaj z głową, a nienawiść
Wyrzuć z siebie, nie czas bawić
Się innymi oraz sobą
Gdy coś robisz, czyń to z głową
Śniło mi się, że umarłam
Pokonałam widmo strachu
Odrzuciłam w tył za siebie
To, co nazywamy płaczem
Tam gdzie nogi mnie poniosły
Tu trafiłam w niebo blasku
W miejsce pełne szczęścia uczuć
Nieczekających poklasku
Odsunęłam kamień złości
I depresji, też zagłady
Grubą kreską oddzieliłam
Świat głupoty oraz zdrady
Od swojego świata śmierci
Bez cierpienia, bez boleści
Lecz w momencie znów ujrzałam
Płomień rzeczywistych wspomnień
Nie umarłam.
Jakże szkoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz